Info
Ten blog rowerowy prowadzi VSV83 z miasteczka Tomaszów Mazowiecki. Mam przejechane 62675.08 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.96 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 44050 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2017, Maj25 - 0
- 2017, Kwiecień10 - 0
- 2017, Marzec16 - 0
- 2017, Luty1 - 0
- 2016, Listopad12 - 0
- 2016, Październik9 - 0
- 2016, Wrzesień3 - 0
- 2016, Sierpień29 - 0
- 2016, Lipiec20 - 0
- 2016, Czerwiec25 - 0
- 2016, Maj30 - 0
- 2016, Kwiecień9 - 0
- 2016, Marzec15 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień17 - 0
- 2015, Listopad7 - 1
- 2015, Październik12 - 2
- 2015, Wrzesień25 - 5
- 2015, Sierpień40 - 0
- 2015, Lipiec31 - 3
- 2015, Czerwiec22 - 6
- 2015, Maj20 - 0
- 2015, Kwiecień15 - 2
- 2015, Marzec19 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń6 - 5
- 2014, Grudzień6 - 0
- 2014, Listopad13 - 0
- 2014, Październik10 - 4
- 2014, Wrzesień13 - 3
- 2014, Sierpień29 - 11
- 2014, Lipiec23 - 4
- 2014, Czerwiec26 - 23
- 2014, Maj24 - 11
- 2013, Grudzień1 - 4
- 2013, Wrzesień1 - 6
- 2013, Czerwiec31 - 33
- 2013, Maj25 - 6
- 2013, Kwiecień22 - 38
- 2013, Marzec3 - 39
- 2013, Styczeń2 - 10
- 2012, Grudzień13 - 62
- 2012, Listopad26 - 38
- 2012, Październik32 - 45
- 2012, Wrzesień34 - 50
- 2012, Sierpień36 - 40
- 2012, Lipiec33 - 50
- 2012, Czerwiec31 - 21
- 2012, Maj27 - 22
- 2012, Kwiecień26 - 59
- 2012, Marzec31 - 48
- 2012, Luty1 - 3
- 2012, Styczeń1 - 4
- 2011, Grudzień21 - 18
- 2011, Listopad29 - 13
- 2011, Październik27 - 56
- 2011, Wrzesień30 - 32
- 2011, Sierpień21 - 56
- 2011, Marzec6 - 64
- 2011, Luty1 - 3
- 2010, Grudzień2 - 7
- 2010, Listopad17 - 25
- 2010, Październik32 - 34
- 2010, Wrzesień17 - 17
- 2010, Sierpień7 - 24
- 2010, Lipiec13 - 19
- 2010, Czerwiec6 - 4
- 2010, Maj3 - 8
- 2010, Kwiecień10 - 0
- 2010, Marzec1 - 0
- 2009, Listopad3 - 8
- 2009, Październik4 - 14
- 2009, Wrzesień6 - 6
Dalsze wyprawy
Dystans całkowity: | 18043.58 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 701:10 |
Średnia prędkość: | 25.73 km/h |
Maksymalna prędkość: | 82.40 km/h |
Suma podjazdów: | 10975 m |
Suma kalorii: | 29568 kcal |
Liczba aktywności: | 106 |
Średnio na aktywność: | 170.22 km i 6h 36m |
Więcej statystyk |
- DST 166.49km
- Czas 06:51
- VAVG 24.31km/h
- VMAX 58.80km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Świętokrzyskie(dzień 2)-Na Ponidzie
Sobota, 18 września 2010 · dodano: 21.09.2010 | Komentarze 2
TRASA:
Nowa Słupia-Łagów-Raków-Szydłów-Kargów-Bronina-Busko Zdrój-Pińczów-Chmielnik-Szydłów-Raków-Łagów-Nowa Słupia
(Całość trasy pokonana z masakrycznym bólem lewego kolana)
Z bazy wyjeżdżam po 8 w stronę Stopnicy.Pierwsze km pokonuję straszliwie rozwaloną drogą,która jak głoszą napisy na tablicach jest w trakcie remontu.Po pierwszym znacznym podjeździe chyba naciągam kolano,boli jak cholera.W Łagowie na ławce robię postój rozważając czy jechać dalej.Chęć jazdy wygrywa jednak z bólem więc jadę dalej.Za Łagowem zaczyna się bardzo długi podjazd,który utwierdza mnie w przekonaniu,że chyba jednak podjąłem niesłuszną decyzję.Jadę więc powoli,nie palę gumy.Gdy już jestem na szczycie wmawiam sobie ,że teraz będzie już tylko lepiej i tym sposobem mijam Raków docierając do Szydłowa.Tu pamiątkowa fotka pod Bramą Krakowską i już bocznymi drogami docieram do Buska-Zdrój.Miasto ogólnie ładne ale trochę zapchane,ale w końcu to sobota więc ma prawo tak być.Kręcę się trochę po mieście,kasuję hamburgera i ruszam na Pińczów.Kolano nadal dokucza.Przez kilka km jadę tak trochę dziwnie przebierając nogami,byle nie bolało.Trochę pomaga.W Pińczowie jestem po 12.Dolina Nidy fajna,podoba mi się,miasto również.Takie małe,niezwykle urokliwe.Udaję się na stację kolejki wąskotorowej,gdzie bardzo miły pan(miłośnik kolejki jak o sobie mówił)opowiada mi o histori i atrakcjach Pińczowa,o Nidzie oraz o kolejce.Na pytanie skąd jestem uśmiecha się,Tomaszów Mazowiecki jest mu znany,był tutaj w wojsku w latach 70.Szok,gdzie bym nie pojechał tam zawsze spotykam kogoś kto zna to nasze miasteczko.Przy okazji muszę mu tutaj podziękować za wskazanie co warto tutaj zobaczyć,W trakcie kursowania po mieście przy moście na Nidzie mija mnie jakaś zorganizowana grupa cyklistów "młodego pokolenia" około 25 osób,dzieci z rodzicami.Chyba coś na zasadzie rajdu rodzinnego ale skąd byli???Po zwiedzeniu miasta wspinaczka na Górę Świętej Anny i w prawo na Chmielnik.Kolano po podjeździe odżywa.Po paru km mija mnie pewna kobitka,która pyta skąd jestem i zaczyna się gatka.Jak sama mówi jest sołtyską Włoch.Tak tak wcale nie trzeba jechać za granicę lub pod Warszawę by być we Włoszech!Po miłej rozmowie dociskam trochę szybciej.W Chmielniku jestem parę minut przed 3.Na rynku maja tam fajną fontannę.Sił powoli zaczyna brakować,o bólu juz raczej nie myślę by sie nie dołować.Wszak przede mną najtrudniejszy odcinek dzisiejszej trasy.Droga do Szydłowa strasznie popsuta,dużo podjazdów i zjazdów.W Szydłowie uwalam sie na poboczu drogi kasując ostatnie zapasy.34 km do bazy,godzina jeszcze wczesna,więc jadę znów wolno byle dojechać.Najciężej szedł mi odcinek Raków-Łagów,dość trudny pod względem ukształtowania terenu.Przyznam się,że po podjechaniu pod każdą z górek nieraz poleciała mi niejedna łza z bólu.W Nowej Słupi jestem po 17.Brama Krakowska w Szydłowie
© VSV83W Busku Zdrój
© VSV83Park w Busku-Zdrój
© VSV83Kościół w Busku-Zdrój
© VSV83W Pińczowie
© VSV83Kościół w Pińczowie
© VSV83Park w Pińczowie
© VSV83Nida w Pińczowie
© VSV83Stacja kolei wąskotorowej Pińczów
© VSV83Stacja kolejki wąskotorowej w Pińczowie
© VSV83Fontanna w Chmielniku
© VSV83We Włoszech
© VSV83Widok na Góry Świętokrzyskie z Woli Łagowskiej
© VSV83
- DST 175.86km
- Czas 07:14
- VAVG 24.31km/h
- VMAX 63.10km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Świętokrzyskie(dzień 1)-Do 4 razy sztuka!!!
Piątek, 17 września 2010 · dodano: 21.09.2010 | Komentarze 2
TRASA:
Tomaszów Maz-Sławno-Paradyż-Żarnów-Końskie-Czarniecka Góra-Stąporków-Skarżysko Kamienna-Wąchock-Starachowice(i po)-Pawłów-Nowa Słupia
Wyjazd ten wyszedł mi dopiero za czwartym razem,pierwsze dwie próby zakończone fiaskiem z braku miejsc noclegowych,a za trzecim padał deszcz.Upór i konsekwencja w końcu doprowadziły do tego kolejnego wspaniałego wyjazdu ale tym razem nie obyło się bez kłopotów ale po kolei.
Wyruszam dopiero po 8 a miałem wyjechać o 04:30.Coś ostatnio mam na bakier z punktualnością.W Zawadzie na K-8 na światłach pierwsza atrakcja.Trasą pomyka wojskowa kolumna składająca się z pilota(na początku i końcu) i trzech wozów bojowych przypominających jakby Rosomaki ale nie wiem czy to były one,gdyż za bardzo nie interesuję się militariami.W każdym razie fajnie się prezentowały pośród tirów i samochodów.Do Żarnowa trasa praktycznie bez historii,no może poza silnym bocznym wiatrem.W Końskich jestem po 11.Usilnie szukam bankomatu PKO BP,niestety z marnym skutkiem,mając więc jeszcze trochę $ w portfelu jadę dalej.Droga zaczyna piąć się do góry.Nawierzchnia dopiero co położona,więc jedzie się przyjemnie.W Koziej Woli odbicie w prawo i jestem W Czarnieckiej Górze.Tu trochę stoję ,strasznie mi się tu taj podoba.Taka mała mieścina ale szalenie urokliwa i cicha.Przejeżdżając przez Stąporków ulicą Piłsudskiego przypadkowo dostrzegam bankomat.Uff,problem z głowy,więc dalej w stronę Skarżyska.Droga robi się już mocno pofałdowana,szczególnie w okolicy Odrowąża ale nadal jedzie się miło i przyjemnie.Do Skarżyska docieram po 13:30,kręcę się trochę po mieście ale zbytnio nie wjeżdżam w głąb,by się nie zgubić.Trochę fotek i dalej.Zaczyna mi powoli brakować sił,droga jeszcze bardziej nierówna,za to widoki nawet nawet.Po 14 km baaardzo stromym zjazdem ląduje w krainie dowcipów czyli we Wąchocku.Byłem tu kilka razy na wycieczce więc wiem co i gdzie.Do Starachowic docieram po 15 minutach.Na wjeździe do miasta jakieś roboty,jakieś objazdy,sam nie wiem już jak wjechać do centrum ale w końcu wzdłuż torów udaje mi się.Położenie miasta rewelacyjnie.Można by rzec,że miasto to położone jest na skarpach,więc sporo podjazdów,górek.Można tu ewidentnie się wyszaleć.Miasto ładne podoba mi się ,od dawna chciałem tu przyjechać rowerem.Kręcąc tak sobie po Starachowicach w pewnym momencie sie gubię.Na właściwy szlak doprowadza mnie przejeżdżający (chyba) tutejszy kolarz w spodenkach Ccc,którego śledzę z daleka.Dalej jadę 42 ,by po chwili odbić na prawo w kierunku Nowej Słupi.Na powitanie na nowej drodze mocna ale krótka równia zapowiada mi iż końcówka nie będzie lekka.Dalej droga pnie się ostro w górę by pod Pawłowem stromo opaść.Jestem już zmęczony na maxa,jadę więc by tylko dojechać.Jazda z wypchanym plecakiem zdecydowanie szybciej wykańcza ale co tam.Powoli do przodu.W pewnym momencie drogi przepiękny widok na Święty Krzyż wynagradza mi włożony trud.W Nowej Słupi jestem po 17,zakupy i na bazę .Jutro również ciężki dzień mnie czeka.Zapomniane stacje Pkp-Czarniecka Góra
© VSV83Kaplica św.Zofii w Bliżynie
© VSV83Ulica L.Staffa w Skarżysku-Kamiennej z zabytkowymi kamienicami
© VSV83W krainie dowcipów czyli we Wąchocku
© VSV83Klasztor cystersów w Wąchocku
© VSV83Obelisk w centrum Wąchocka
© VSV83Starachowice-widok z drogi K-42
© VSV83W Starachowicach
© VSV83Rzeka Kamienna w Starachowicach
© VSV83Widok na Starachowice
© VSV83Widok na Święty Krzyż z oddali
© VSV83Dziwne nazwy miejscowości---Serwis
© VSV83
- DST 190.74km
- Czas 07:12
- VAVG 26.49km/h
- VMAX 42.50km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubeskie,chwilo trwaj(dzień 3)-Powrót z Puław
Poniedziałek, 13 września 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 0
TRASA:
Puławy-Dęblin-Słowiki-Kozienice-Głowaczów-Białobrzegi-Potworów-Tomaszów Maz
Wyjeżdżam znów z opóźnieniem bo po 8.Jakoś nie chce mi się z ta wyjeżdżać.Dobrze mi tutaj ale trudno.Jadę drogą nr 801 w kierunku Dęblina.Straszliwie mglisto,Wisły nie udaje mi się dostrzec.Wszędzie mleko.W Dęblinie jestem po 9 ,krótka runda po mieście i dalej w drogę.W Kozienicach mgła ustępuje.Jedzie mi się ciężko,zmęczenie i plecak dają znać o sobie.Słabe śniadanie zjadłem.Po zupce chińskiej jak tu mieć siłę jechać.W Białobrzegach robię dłuższy postój.Tu trochę podjadam,popijam dopalaczem i odpoczęty ruszam dalej.80 km do domu.W świadomości to dużo ,wolałbym nie wiedzieć ile jeszcze.To nieraz pomaga.Od Odrzywołu jadę praktycznie na luzie,godzina jeszcze nie późna więc do zmroku zajadę.Lasy w okolicach Poświętnego oblegane przez grzybiarzy i przydrożnych handlarzy.Do domu docieram o 16:40 skonany ale szczęśliwy.
PODSUMOWANIE
Był to zdecydowanie jeden z najbardziej udanych wyjazdów w tym roku.Niestety odczułem go jak chwilę,stąd taki tytuł tego wyjazdu.Łącznie przez 3 dni przejechałem 596,56km.Zobaczyłem na własne oczy co znaczy słowo powódź,jakie wyrządza zniszczenia,zaliczyłem kolejne Święto chmielu w Kazimierzu Dolnym,zjechałem Puławy wzdłuż i wszerz.Ogólnie jestem bardzo zadowolony.Pewne jest to,że nad Wisłą się jeszcze pojawię w tym roku.Mglista droga w kierunku Dęblina
© VSV83Azoty we mgle
© VSV83Do domu już niedaleko............
© VSV83Most na Wiśle w Dęblinie we mgle
© VSV83Stacja Pkp Dobieszyn
© VSV83W najmniejszym mieście w Polsce
© VSV83
- DST 179.92km
- Czas 07:23
- VAVG 24.37km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelskie,chwilo trwaj(dzień 2)-Po terenach popowodziowych i na Święto Chmielu w Kazimierzu nad Wisłą
Niedziela, 12 września 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 0
TRASA:
Puławy-Kazimierz Dolny-Wilków-Zastów Polanowski-Janiszów-Kamień-Kępa Gostecka-Kamień-Józefów nad Wisłą-Annopol-Józefów nad Wisłą-Opole Lubelskie-Karczmiska-Kazimierz Dolny-Puławy
Wczorajszy dystans tak naprawdę odczuwać zacząłem dziś podczas jazdy.Planowałem wyjechac po 6,wstałem zaś przed 8.Po 9 juz w drodze.Wpierw zajeżdżam na miejsce przeprawy promowej Bochotnica-Nasiłów.Moje przypuszczenia się potwierdzają,prom nie kursuje z powodu wysokiego stanu Wisły.Potem na moment do Kazimierza obadać co tam na Święcie chmielu i dalej ruszam w tereny popowodziowe.Docieram do Wilkowa,dwukrotnie zalanego w tym roku.Już na początku miejscowości ogrom zniszczeń poraża.Skute tynki na domach wyraźnie pokazują,jaka była tu woda.Nadal są grząskie pobocza.W pewnym momencie zagaduje z mieszkanką-powodzianką.Opowiada mi co tu się działo w maju i czerwcu.Kobieta została praktycznie z niczym,mieszkała w drewnianym,parterowym domku,który zalany był aż po sam dach.Na ewakuację czekała na dachu całą noc.Dostała od rządu 6 tysięcy,jakąś pralkę automatyczną,trochę darów i na tym się skończyło.Ma żal,do premiera Tuska i jego ekipy,zresztą nie ona jedna ,że po wyborach o nich zapomnieli.W Zastowie Polanowskim,gdzie Wisła przewała wał zdecydowanie ogrom zniszczeń widać najbardziej.Puste tyczki od chmielu stojące w lustrach wody ,masa kontenerów mieszkalnych,pozalewane sady.Wiele budynków,szczególnie tych starszych nadaje się do rozbiórki.Z Zastowa drogą pomiędzy sadami docieram do Janiszowa,dalej do Kamienia gdzie odbijam na Kępę Gostecką.Po wjechaniu na początek wsi wcale nie lepiej.Po lewej stronie domy,obejścia i podwórka zalane!!!Wielkie grzęzawiska na podwórku.Aby wyjechać samochodem z takiego placu niezbędny napęd 4x4,jakieś mocne drzewo i wyciągarka.Niedziela,wieś sprawia wrażenie wyludnionej.Jakaś kobieta jedzie na rowerze,jakiś pijaczek kiwa się na drodze,ogólnie pusto.Docieram do miejsca przeprawy promem Kępa Gostecka-Solec nad Wisłą.Zaskoczenie,pomimo wysokiej wody w Wiśle prom kursuje.Planowałem jechać do Annopola przez Solec,ale przez poranne opóźnienie zmieniłem trasę.Robię fotkę promu i spadam na Annopol.Droga iście górzysta,biegnie skarpą wislaną.Widać z niej przepiękne widoki na dolinę Wisły.Trasa cholernie daje mi w kość po wczorajszym ale powoli do przodu.W Annopolu na most,fotki miasta,skromny jak na niedzielę obiadek i zaczynam powrót do Puław.Do Józefowa nad Wisłą docieram nieźle styrany,obiad ewidentnie był za słaby.Przyznam,że inaczej wyobrażałem sobie lubelszczyznę,taką bardziej płaską a tu zaskoczenie.W Opolu Lubelskim jestem o 17:30.Sama droga ładna,trochę wzniesień,malownicza.Robię zapas wody i dalej.Za Opolem zaczyna boleć mnie lewe kolano,więc dalej jadę na jednej nodze,ból nasila się.Droga staję się pagórkowata a i ściany po 9% się trafiają jak w Karczmiskach ale na szczeście w dół.Zasadniczo to lubię jeździć do góry,sprawia mi to satysfakcję ale tu wyjątkowo mam dość.Z szosy głównej odbijam na Kazimierz,zobaczyć jak mija święto.Ludzi sporo ale przyznam,że w zeszłym roku było więcej.Już po zmroku wyruszam na nocleg.Ruch na drodze jak w piekarniku,cześć trasy w remoncie sprawia,że tworzą się korki.Na miejscu jestem o 19:45 cholernie zmęczony,wszak przez dwa dni mam 400 km w nogach,zasypiam na stojąco.Miejsce przeprawy promowej Bochotnica-Nasiłów
© VSV83Rynek w Kazimierzu
© VSV83Uliczka w Kazimierzu
© VSV83Takie znak można tu często spotkać-tu w drodze do Wilkowa
© VSV83W Wilkowie
© VSV83Zalany bank w Wilkowie
© VSV83W Zastowie Polanowskim
© VSV83Puste,nagie chmielowe tyczki w Zastowie Polanowskim
© VSV83W Kępie Gosteckiej
© VSV83Miejsce przeprawy przez Wisłę Kępa Gostecka-Solec nad Wisłą
© VSV83Prom kursujący pomiędzy brzegami Wisły w Kępie Gosteckiej i Solcu nad Wisłą
© VSV83I w Annopolu
© VSV83Skwerek w Annopolu
© VSV83Most na Wiśle w Annopolu
© VSV83
- DST 225.89km
- Czas 09:16
- VAVG 24.38km/h
- VMAX 51.20km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelskie,chwilo trwaj(dzień1)-Rozjeżdżanie Puław
Sobota, 11 września 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 1
TRASA:
Tomaszów Maz-Potworów-Białobrzegi-Głowaczów-Kozienice-Słowiki-Puławy(i po,w tym ponad 50 km z kamiloslawem1987)
Wyruszam po 7 rano.Święto chmielu w Kazimierzu nad Wisłą już chyba na stałe wpisze się w kalendarz moich wypraw rowerowych.W Inowłodzu przypominam sobie,że nie wziąłem aparatu ze sobą.Zdjęć tak więc będzie mniej i z komórki.Od Poświętnego jadę w mżawce do samych Białobrzeg.Jedzie mi się nadzwyczaj dobrze.Przed Głowaczowem robię pierwszą przerwę,wcinam parę rzeczy i dalej na Kozienice.Podmokłe łąki,kilka podtopionych gospodarstw,kałuże na drodze do Kozienic.Nieźle musiało tu padać,ziemia ma kuż dość,nie przyjmuje wody.W Słowikach odbijam na Górę Puławską,ku mojemu zdziwieniu jedzie mi się wyjątkowo dobrze.I takim sposobem docieram do mostu prezydenta Mościckiego,gdzie robię dłuższy postój.Potem przyjeżdża kamiloslaw1987 i wspólnie jeździmy sobie po Puławach.Fajnie,jestem zadowolony,sam bym tyle nie zobaczył.Najbardziej frajdę zrobiły na mnie stacje kolejowe,nowy most i widoki z niego oraz tzw azoty.Fajowskie tereny są tam do kręcenie ,nie tak jak u nas.Jazdę ubogacaliśmy sobie dyskusjami na rozmaite tematy.Na ostatniej prostej kapeć wieczorową porą.Mało mnie szlak nie trafił,szybka zmiana dętki ,stacja benzynowa,do pawilonu i lulu.Nie odczuwałem na razie zmęczenia.Jednak jak bardzo się myliłem okazało się następnego dnia.
Dziękuję Ci kamiloslawie1987 za pokazanie Puław,za poświęcony czas,miłą atmosferę i wspólne kręcenie,sam bym tyle nie zobaczył.DZIĘKI WIELKIEW Puławach
© VSV83Mostostal Puławy
© VSV83Zapomniane stacje PKP-Puławy Drewniane
© VSV83Nad Wisłą w Puławach
© VSV83Stacja Pkp Puławy Chemia
© VSV83Z życia mojego miejsca noclegu
© VSV83
- DST 74.63km
- Czas 03:44
- VAVG 19.99km/h
- VMAX 77.40km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 1273m
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Karkonosze-dzień 3- Wypadek współtowarzysza!!!
Poniedziałek, 6 września 2010 · dodano: 08.09.2010 | Komentarze 0
TRASA:
Przesieka-Miłków-Karpacz(i po Karpaczu)-Orlinek(794 m.n.p.m)-Borowice-Przesieka-Podgórzyn-Przełęcz Zachełmska(594 m.n.p.m)-Przesieka-Jelenia Góra PKP
Wyjazd przed 9 rano,trasą początkowo taką samą jak wczoraj.Za Miłkowem odbijamy na Karpacz.Dla mnie bomba,miasto urokliwe jak żadne inne.Jestem pod zachwytem.Liczne hotele,restauracje,przepiękne widoki,szczególnie z Karpacza Górnego na długo pozostaną mi w pamięci.Podjazd pod Orlinek poszedł mi raczej łatwo,w kość daje tylko końcowy odcinek ale do przeżycia.Skocznia im. St. Marusarza nie pozwala mi przejechać obojętnie koło siebie.Krótki zjazd,potem nad cudowny wodospad.Dalej stromym(ok.25%) podjazdem pod górę do Kościoła Wang.Śliczny podoba mi się.Koło południa zjeżdżamy z Karpacza na Borowice.Po drodze na chwilę stajemy na cmentarzu więźniów w Borowicach i docieramy do szlabanu i właściwego podjazdu na przełęcz Karkonoską,lecz kierujemy sie w dół czyli do bazy na chwilę skąd wyruszamy na przełęcz Zachełmską.Podjazd serpentynami,wymagający dopiero w końcowym etapie.Nic nie zapowiadało nieszczęścia jakie wydarzyło się później.Puściłem argusiol-a pierwszego na zjazd,kiedy ja zacząłem zjazd zza zakrętu ujrzałem masakryczny widok,rower na poboczu i współtowarzysza całego w błocie,który najwyraźniej poślizgnął się tylnim kołem na śliskiej nawierzchni.Szczęściem w nieszczęściu było to iż było to błoto a nie drewniane kłody z wycinki leśnej notabene ułożone naprzeciwko miejsca wypadku.Skutki:najprawdopodobniej stłuczony obojczyk,zwichrowane koło,roztrzaskany gps.Naturalna rzeczą było,choć nie łatwą dla mnie,podjęcie decyzji o zakończeniu wyprawy i powrocie do domów.Spakowaliśmy się i grubo przed czasem stawiliśmy się na dworcu PKP w Jeleniej Górze w oczekiwaniu na pociąg.
I tak oto jedna chwila czy nawet sekunda zmienia cały plan.Osobiście mi szkoda,wszak byłem napalony aby zobaczyć Swieradów Zdrój,przejechać legendarny Zakręt śmierci,odwiedzić Szklarską Porębę,Harrahov,może Pec pos Sneżkou i wjechać pomimo zakazu na Modre sedlo,wjechać raz jeszcze na przełęcz Karkonoską,zobaczyć Spindlerovy mlyn,przejechac szosę i podjazd na Vrbotovą Boudę.
JEDNAK NAJWAŻNIEJSZE JEST TO ,ŻE KOLEDZE NIC SIĘ POWAŻNEGO NIE STAŁO I W JEDNYM KAWAŁKU WRÓCIŁ DO DOMU.
Ja znając realia i dyspozycyjność raczej nie prędko tam wrócę choć przyznam,że baaaardzo bym pragnął.Wszak to istny raj dla rowerzystów,zarówno tych na szosie jak i na Mtb.Pomimo nie najlepszej aury w życiu nie widziałem tylu kolarzy i rowerzystów kręcących się po przeróżnych trasach,w grupach czy w pojedynkę,amatorów czy profesjonalistów np.z Teamu Podgórzyn.
Z moich planów rowerowych od pewnego czasu wszystko się komplikuje i pieprzy.Mam jeszcze 3 trasy do zrobienia w tym roku,jeśli znów będę miał pod górkę to pomimo pięknej pogody podczas polskiej złotej jesieni odstawiam rower na bok,bo nie ma to największego sensu.W Karpaczu
© VSV83Kościół w Karpaczu
© VSV83Centrum Karpacza
© VSV83Skocznia narciarska im.Stanisława Marusarza w Karpaczu
© VSV83Na końcowym odcinku podjazdu pod Orlinek
© VSV83Wodospad w Karpaczu
© VSV83Widoki z Karpacza Górnego
© VSV83Stromy 25 % podjazd do Kościoła Wang
© VSV83U bram Karkonoskiego Parku Krajobrazowego
© VSV83Kościół Wang w Karpaczu
© VSV83Cmentarz więźniów niemieckiego obozu w Borowicach koło Karpacza
© VSV83Takie napisy często można tu spotkać.
© VSV83Podjazd pod przełęcz Zachełmską
© VSV83
.
- DST 71.54km
- Czas 03:10
- VAVG 22.59km/h
- VMAX 63.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 1144m
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Karkonosze-dzień 2-Przełęcz Okraj
Niedziela, 5 września 2010 · dodano: 08.09.2010 | Komentarze 0
TRASA:
Przesieka-Sosnówka-Miłków-Kowary-Przełęcz Kowarska(727 m.n.p.m.)-Przełęcz Okraj(1046 m.n.p.m) i powrót w odwrotnej kolejności
Wyjeżdżamy po 8 z bazy do Podgórzyna szybki,ostry zjazd,dalej DW-366 na Kowary.Na dole ku naszemu zdziwieniu mglisto,widoczność ok.20 metrów.Sprawcą zamglenia jest zapewne niedaleki Zbiornik Sosnówka.Od razu w pamięci przypomniał mi się wyjazd w Beskidzie Niskim,kiedy to byłem z rana nad Zalewem Sieniawskim.Po minięciu Sosnówki"otwiera" się świat,mgła ustępuje.Dojeżdżamy do Kowar skąd rozpoczynamy podjazd na przełęcz Kowarską.Jedzie się przyjemnie,praktycznie cały czas przez las,zza drzew wyłaniają się przepiękne widoki na góry.Podjazd ten przypadł mi do gustu,nie sprawia takiej trudności jak na Karkonoską.Po zdobyciu przełęczy Kowarskiej odbijamy na DW-368 prowadzącą na nasz główny cel dnia czyli przełęcz Okraj.Podjazd ok 4km ale wymagający.Naturalnie argusiol wyrywa do przodu ja zaś tradycyjnie zostaję w tyle robiąc od czasu do czasu przerwę na fotki i odpoczynek.Bodaj najpiękniejszym akcentem wjazdu na Okraj są widoki z ostatniej,górnej serpentyny na masyw Karkonoszy.Mógłbym podziwiać godzinami.Robi się zimniej,wszak do celu już 500 metrów.Po polskiej stronie na przełęczy jest schronisko PTTK,jakaś knajpka,podobne po stronie czeskiej z tym,że więcej takich obiektów.Niedziela,sporo ludzi,zarówno piechurów jak również rowerzystów,tych polskich ale i czeskich.Po czeskiej stronie szukamy asfaltowego wjazdu na Jelonkę,niestety nic z tego.Okazuje się to być szutrowa trasa a ja takich nie preferuję.Hamburger,herbata i spadamy.Do Kowar praktycznie cały czas w dół.Postój na zakupy w NETTO i do Przesieki.Tak minął drugi dzień wyjazdu.Zbiornik Sosnówka we mgle
© VSV83W drodze na Przełęcz Kowarską
© VSV83Widoki z trasy
© VSV83Widoki z trasy
© VSV83Rozdroże Kowarskie
© VSV83Widok na serpentryny z rozdroża nad Sulicą
© VSV83Widoki z ostatniej serpentyny
© VSV83Widoki z ostatniej serpentyny
© VSV83Widoki z ostatniej serpentyny
© VSV83Na Przełęczy Okraj
© VSV83Po czeskiej stronie przełęczy Okraj
© VSV83Na Przełęczy Okraj
© VSV83Schronisko PTTK na Przełęczy Okraj
© VSV83
.
- DST 67.52km
- Czas 03:34
- VAVG 18.93km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 966m
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Karkonosze-dzień 1-Dojazd+Przełęcz Karkonoska
Sobota, 4 września 2010 · dodano: 08.09.2010 | Komentarze 0
TRASA:
Tomaszów Mazowiecki-Piotrków Trybunalski<dalej pociągiem>Jelenia Góra-Podgórzyn-Przesieka-Przełęcz Karkonoska(1198 m.n.p.m)-Schronisko Odrodzenie(1236 m.n.p.m)-Przesieka
Wyruszam z domu o 22:30 w kierunku Piotrkowa,skąd o 00:57 mam pociąg do Jeleniej Góry.Jazda po ciemku przypada mi do gustu choć jadę nieco wolniej uważając aby nie zaliczyć jakieś dziury i w konsekwencji kichy.Krótko po północy jestem w Piotrkowie.Runda po Słowackiego,potem na dworzec.Zdecydowanie lepiej Piotrków prezentuje się nocą,jest taki inny,tajemniczy,nie taki jak zza dnia.Temperatura jak na centrum Polski iście syberyjska ok 5 stopni.We Wrocławiu jestem o 05:30 gdzie do pociągu dosiada się mój towarzysz wyjazdu tj.argusiol.Jeszcze w trakcie postoju na dworcu we Wrocławiu ciśnienie podnosi mi konduktor,który pragnąc zabłysnąć w oczach pasażerów zaczął usilnie dopytywać się czy aby nie mamy czasem biletów na Przewozy Regionalne a wsadziliśmy cztery litery do"jego pociąg" czyli TLK.W trakcie jazdy podczas kontroli biletów ja biorę odwet i pytam szanownego pana konduktora czy 10 minut opóźnienia spowodował maszynista paląc papierosa???Zmieszany zaczął się tłumaczyć,że doczepiali wagony i za dużo czasu im zeszło ale postarają sie nadrobić opóźnienie.Nawiasem mówiąc na doczepienie 3 wagonów kolejarzom nie starczyło planowe 43 minuty postoju.Mojemu współtowarzyszowi wyprawy biletu już nie sprawdzał,wyraźnie gość się skompromitował.Ja zaś nie znoszę chamstwa.Trasa kolejowa do Jeleniej Góry piękna,szczególnie od Jaworzyny Śląskiej.W pamięci zapadnie mi też widok Wałbrzycha zza okna pociągu.Z dworca w Jeleniej Górze kierujemy się na baże wypadową zlokalizowaną w Przesiece.Podjazd z wypełnionym po brzegi plecakiem na wysokość 614 m.n.p.m (dane z GPS argusiola) sprawia mi ogromną trudność,kilka razy robię odpoczynki.Na bazie cos tam wcinamy,150 minut snu(nie spałem całą noc).O 15:30 wyruszamy na Przełęcz Karkonoską.Argusiol od razu wyrywa do przodu,chce zaliczyć podjazd"na raz".Mi zależy aby tam tylko wjechać,więc wlokę się jak żółw.Dojeżdżam do szlabanu wolno ale jeszcze bez zatrzymywania,dalsza jazda to już raczej przypomina pełzanie i odpoczynek co kilkadziesiąt metrów.Na równi powyżej 20% na swoich przełożeniach nie daję rady ciągnąć do góry.Jest to zdecydowanie najtrudniejszy w Polsce ale i na jaki miałem okazję wjeżdżać podjazd szosowy.Napisy na asfalcie dodatkowo mnie deprymują.Wolałbym nie wiedzieć ile jest do końca podjazdu,działa to na mnie demobilizująco.Ostatnie 300 metrów nie daję rady,rower podprowadzam.Wstyd???Możliwe ale nie czuję się Bóg wie kim aby ciąć na takich ścianach,zawsze jestem sobą i nie walę głupa.Na szczycie przenikliwe zimno.Kierujemy się do Schroniska Odrodzenie chcąc wypić wrzącą herbatę i zjeśc coś na ciepło.Niesty,najwyraźniej Czesi dostali już cynk o naszym przyjeździe w Karkonosze i wyłaczyli Odrodzeniu prąd.Zirytowani 20 stopniem zasilania panującym na przełęczy postanawiamy spadać w dół.Na chwilę zaglądamy jeszcze do czeskiej restauracji gdzie ubieramy się przed zjazdem.W ciągu kilku minut zmienia się aura na przełęczy.Zaczyna padać deszcz,widoczność spada do 10-15 metrów,temperatura tak jakby jeszcze spadła.Zjazd dość niebezpieczny,zwłaszcza do szlabanu,garby dziury,duże nachylenie,mokra nawierzchnia,piesi i mała widoczność nie pozwalają się rozbujać.Podjazd na przełęcz Karkonoską to chwila prawdy i test formy.W moim przypadku wypadł słabo,bardzo słabo ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni.Niestety,zapomniałem zabrać aparatu na przełęcz więc jestem niepocieszony,zdjęć z Karkonoskiej nie będzie.Fontanna na skwerze w Piotkowie Trybunalskim
© VSV83Deptak na Słowackiego w Piotrkowie Trybunalskim nocą
© VSV83W Przesiece
© VSV83Tramwaj w Podgórzynie
© VSV83Skały w Podgórzynie
© VSV83
- DST 173.14km
- Czas 06:08
- VAVG 28.23km/h
- VMAX 46.60km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Sielpia latem
Niedziela, 8 sierpnia 2010 · dodano: 08.08.2010 | Komentarze 8
Trasa:
Tomaszów Maz-Koło(odtąd z matwest-em)-Przygłów-Sulejów-Zarnów-Ruda Maleniecka-Sielpia-Ruda Maleniecka-Żarnów-Paradyż-Sławno-Młoszów(dalej sam)-Tomaszów Maz
Pomimo nieoptymistycznej pogody jaką na dziś zapowiadali wybrałem się na wycieczkę do Sielpi,na którą wyciągnąłem matwest-a.Wyjechałem o 05:40,o 06:30 w Kole spotykam Mateusza i dalej razem.Rankiem mały ruch do Sulejowa.Chłodno.Mateusz jedzie na "krótko"więc trochę mu zimno.Szybko dojeżdżamy do Żarnowa gdzie tankujemy i dalej w drogę.W Sielpi jesteśmy o 08:30,nad jeziorko,krótki odpoczynek ,potem pomimo wczesnej pory na obiad i powrót trochę zmienioną trasą.Do Żarnowa dojeżdżamy"piorunem" gdyż od samej Sielpi droga opada delikatnie w dół.W Paradyżu w prawo by nie jechać 74,zrobiła się dość ruchliwa.Potem przez Sławno i dojeżdżamy nad Zalew Sulejowski.Potem lewoskręt na Młoszów i tu się rozstajemy.
Muszę przyznać,Mateusz ma trochę pary w nogach nieźle mnie wymęczył ale jakoś dawałem radę,natomiast na Sławnie ja wymiękłem czego nie można powiedzieć o nim.
Ogólnie wypad fajny,praktycznie bez deszczu,gdy zaś zajechałem do domu nieźle przyrżło.Dziś fuks pogodowy.W Sielpi
© VSV83Plaża i jezioro w Sielpii
© VSV83Nad jeziorkiem w Sielpi
© VSV83Jezioro w Sielpii
© VSV83
- DST 140.12km
- Czas 04:48
- VAVG 29.19km/h
- VMAX 46.80km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót ze Złotego Potoku
Niedziela, 18 lipca 2010 · dodano: 18.07.2010 | Komentarze 11
Trasa:
Siedlec-Złoty Potok-Św Anna-Gidle -Radomsko-Kamieńsk-Piotrków Tryb-Tomaszów Maz czyli dokładnie w odwrotnym kierunku niż wczoraj.
Spałem może ze 2 godziny.W nocy była straszna burza która nie pozwoliła zasnąć.Po śniadaniu wyjechałem z Siedlca przed 9.W lasach asfalt mokry,pomimo że jadę w dół zbytnio się nie rozpędzam aby się nie wywalić.W Złotym Potoku młodzi imprezowicze "leczą" się po wczorajszym.Do Radomska docieram w 1h 33 min ze średnią 32,07 co jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem.Dalej to już gorzej zaczynam słabnąć(skromne śniadanie)i wiatr boczny skutecznie utrudniają jazdę. W domu jestem o 14:45.
Dema przekroczyła 13 tysięcy km.
Z wyjazdu jestem bardzo zadowolony,przez 2 dni przejechałem 294,50 km.Odwiedziłem "stare śmieci" choć to chyba za brzydkie określenie dla tego miejsca.Oby do przyszłego festiwalu....Zapomniane dworce PKP-Julianka
© VSV83Wieża obok dworca PKP w Juliance
© VSV83Rynek w Przyrowie
© VSV83Góra Kamieńsk
© VSV83