Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi VSV83 z miasteczka Tomaszów Mazowiecki. Mam przejechane 62675.08 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy VSV83.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Dalsze wyprawy

Dystans całkowity:18043.58 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:701:10
Średnia prędkość:25.73 km/h
Maksymalna prędkość:82.40 km/h
Suma podjazdów:10975 m
Suma kalorii:29568 kcal
Liczba aktywności:106
Średnio na aktywność:170.22 km i 6h 36m
Więcej statystyk
  • DST 195.28km
  • Czas 07:17
  • VAVG 26.81km/h
  • VMAX 59.72km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 1243m
  • Sprzęt DEMA VENTTO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Altana+Huta

Sobota, 1 kwietnia 2017 · dodano: 22.04.2017 | Komentarze 0

Trasa:
Tomaszów Maz-Opoczno-Przysucha-Chlewiska-Aleksandrów-Hucisko-Aleksandrów-Huta-Chlewiska-Przysucha-Odrzywół-Inowłódz-Tomaszów Maz

Pod silny wiatr na odcinku Odrzywół-Tomaszów Maz

Wycieczka na najwyższe mazowieckie wzniesienia pokonywana rok w rok więc by się nie powtarzać tym razem bez opisu...


Widok z mazowieckiej Altany
Widok z mazowieckiej Altany © VSV83


Kategoria Dalsze wyprawy


  • DST 229.00km
  • Czas 08:39
  • VAVG 26.47km/h
  • VMAX 51.39km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Kalorie 6912kcal
  • Podjazdy 1437m
  • Sprzęt DEMA VENTTO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sieniów

Sobota, 20 sierpnia 2016 · dodano: 07.01.2017 | Komentarze 0

Trasa:
Tomaszów Maz-Sławno-Paradyż-Skórkowice-Grębenice-Jacentów-Radoszyce-Grzymałków-Malmurzyn-Oblęgór-Sieniów-Oblęgór-Malmurzyn-Piaski-Mniów-Stąporków-Końskie-Gowarczów-Petrykozy-Opoczno-Inowłódz-Tomaszów Maz

Z Michałem na odcinku Oblęgór-Stąporków.

Jako,że to mój ostatni dalszy wyjazd rowerowy w tym roku,chciałem by było to coś konkretnego.Padło na Sieniów w paśmie oblęgorskim.Nie bardzo wiedziałem jak tam dojechać,więc o pomoc poprosiłem Michała .Ale po kolei...

Z domu wyjeżdżam sobie przed 7.Do Paradyża trasa bez historii,byle przed siebie.Dalej kieruję się na lokalną drogę przez Skórkowice do Grębenic.Tuż za Paradyżem widać niszczycielską siłę czerwcowej nawałnicy.Setki tysięcy połamanych drzew.Las praktycznie zniknął wzdłuż drogi na odcinku ponad 5 km.Szok!Z Grębenic do Jacentowa jadę drogą nr 74.Niechętnie teraz korzystam z tej części trasy ze względu na liczne wypadki ostatnimi czasy.W Radoszycach tradycyjnie przejeżdżam skrzyżowanie "na wprost" i znowu się gubię.Po wyjeździe z dość zatłoczonych sobotnich Radoszyc lecę w stronę Grzymałkowa.Zaczynają się konkretniejsze górki więc jest fajnie.W Grzymałkowie dokupuję wodę i na Malmurzyn.Podjazd od strony Piasków zaliczony na raz ale z trudem.W końcówce trzyma te 8% na ponad 300 metrach.Zjazd na Oblęgór i po chwili pojawia się mój przewodnik i jedziemy sobie na pobliski Sieniów.Miało być stromo,ale nie myślałem,że aż tak.Podjazd raczej krótki ale wymagający.15% twardo trzyma na liczniku.Zaliczam go na dwa razy,gdyby nie ten plecak...40 minut odpoczynku i wracamy.Postanawiam,że odprowadzę młodego do MG.Tam zostaję postawiony przed "faktem dokonanym" i zaproszony na obiad.Z Stąporkowa wyjeżdżam o 14:40.Jeszcze na krótko na Czarniecką Górę,i potem przez Końskie i Gowarczów w stronę domu.W pobliżu Inowłodza odcina mnie totalnie.Pół godziny leżę plackiem pod jakimś partyzanckim pomnikiem usytuowanym przy drodze nr 726.Już dalej na totalnym luzie docieram do domu o godzinie 18:00...

Ze względu na brak wolnego czasu było to ostatni tak daleki wyjazd w 2016 roku.Teraz czas na inne sprawy...
Tak więc w 2016 udało mi się zaliczyć wszystkie konkretniejsze podjazdy w "swojej okolicy" czyli Górę Kamieńsk,Altanę,Hutę,Malmurzyn i Sienów...

Wiatrołomy za Paradyżem (1)
Wiatrołomy za Paradyżem (1) © VSV83Wiatrołomy za Paradyżem (2)
Wiatrołomy za Paradyżem (2) © VSV83Wiatrołomy za Paradyżem (3)
Wiatrołomy za Paradyżem (3) © VSV83Wiatrołomy za Paradyżem,las znikł z powierzchni na ponad 5km odcinku wzdłuż drogi
Wiatrołomy za Paradyżem,las znikł z powierzchni na ponad 5km odcinku wzdłuż drogi © VSV83


Kategoria Dalsze wyprawy


  • DST 250.61km
  • Czas 09:21
  • VAVG 26.80km/h
  • VMAX 53.52km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 1252m
  • Sprzęt DEMA VENTTO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazowsze

Niedziela, 7 sierpnia 2016 · dodano: 06.01.2017 | Komentarze 0

Trasa:
Tomaszów Maz-Potworów-Zakrzew-Wolanów-Kowala-Wierzbica-Szydłowiec-Hucisko-Huta-Chlewiska-Przysucha-Odrzywół-Tomaszów Maz

Pod silny wiatr na odcinku Wierzbica-Tomaszów Maz

Z racji iż mój sezon szosowy skończy się w tym roku wcześniej z takich a nie innych powodów trzeba było wykorzystać ostatnie wolne chwile w tym roku.Padło na Mazowsze,które wcale nie jest takie płaskie,jakby się mogło wydawać.Ale po kolei...

Wyjeżdżam z domu po 5 rano.Chłodno,poniżej 10 stopni więc na długo.Do Potworowa trasa bez historii,jechałem tędy ponad miesiąc temu nad Wisłę.Dalej drogą wojewódzką 740 w stronę Radomia.Aż dziw ale jakoś nie było wcześniej okazji jechać tą trasą.Dookoła tylko papryka i papryka uprawiana pod folią.Jedzie się miło,z mocnym wiatrem w plecy.W Przytyku ze względu na remonty trochę się zakręcam ale z pomocą miejscowych wracam na właściwy szlak.W Zakrzewie tuz przed samym Radomiem odbijam w prawo na drogę nr 733.Początkowo dobra nawierzchnia,potem tragedia.Droga wąska i kręta,w dodatku popsuta.Poprawia się nieco od stacji Wolanów,gdzie tuż obok trwa budowa trasy S7 po nowym śladzie.Od Kowala jadę skrótem w kierunku Wierzbicy.Nowa droga pozwala nieco przycisnąć.W Wierzbicy jestem o 9:20.Mijam z trudem jakiś niedzielny targ.Jest spory.Z trudem przejeżdżam między zaparkowanymi wzdłuż drogi samochodami.Trochę się zgrzałem więc zrzucam z siebie zbędne ciuchy,sms do Michała i na Szydłowiec.Jest pod wiatr,co co dobre szybko się kończy.Do Szydłowca udaje mi się dowlec i to dosłownie.Przekroczyć 7 która obecnie jest modernizowana do standardu S7 to nie lada wyczyn.Ciągnący się sznur aut z jednej i drugiej strony wymusza spory postój na skrzyżowaniu.Na rynku jestem o 10:10.Michał ma być po 11 więc robię sobie bonusową rundę po Szydłowcu.Potem powstaje małe zamieszanie wywołane przeze mnie ale na szczęście wszystko kończy się happy endem,zbieram jedynie ochrzan od Michała.Postój na rynku do 11:45,potem ruszamy na mazowieckie wzniesienia.Pierwsza Altana,najwyższe mazowieckie wzniesienie.Podjazd wymagający szczególnie w połowie gdzie 9% nie schodzi na ponad 500 metrach oraz w końcówce trzyma sztywne 13% a na niecałych 100 metrach.Szybki zjazd i odprowadzam Michała na Hutę na której byłem w drugi dzień Świąt Wielkanocnych.Jest 12:50,czas dobry.Każdy cześć,cześć i w swoją stronę.Na zjeździe z Huty aż do samych Chlewisk mijam kilka grup pieszych pielgrzymek na Jasną Górę.Idą z Radomia i Szydłowca.Do Przysuchy niby,że z górki ale jedzie się ciężko.Samo miasto mijam po 14.Na przekór znakom zakazu wjazdu wbijam się na ciągle remontowaną drogę nr 727 i tu popełniam wielki błąd.Po 4km świetnego asfaltu droga się urywa a remont trwa w najlepsze.To już 4 lata jak zaczęli i skończyć nie mogą.Nerwy mam niezłe,trochę prowadzę,trochę jadę ale powoli bo zamiast asfaltu szuter i żwir.Od Przystałowic Dużych jest już normalnie.Fajną alternatywną trasą z zerowym ruchem przez Kadź docieram do Odrzywołu omijać spory kawałek ruchliwej 48.Od Ossy jadę parę km z p.Piekarskim z Opoczna(wielokrotnym uczestnikiem maratonów Bałtyk-Bieszczady i MRDP),jednak zaraz za Poświętnem odskakuje mi a ja nie mam już ochoty i sił by go gonić więc zmierzam już w swoim tempie samotnie do domu w którym krótko po 17.

Wiatr zrobił swoje.W pierwszej części pomógł,w drugiej zmęczył.Zaliczyłem w tym roku najwyższe wzniesienie mazowieckiego i spotkałem się z kolegą...

Bez zdjęć bo nie wziąłem ze sobą aparatu...


Kategoria Dalsze wyprawy


  • DST 299.45km
  • Czas 10:44
  • VAVG 27.90km/h
  • VMAX 48.67km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Kalorie 7403kcal
  • Podjazdy 862m
  • Sprzęt DEMA VENTTO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Wisłę !

Niedziela, 19 czerwca 2016 · dodano: 31.12.2016 | Komentarze 0

Trasa:
Tomaszów Maz-Potworów-Białobrzegi-Głowaczów-Łuczynów Nowy-Swierże Górne-Ryczywół-Magnuszew-Latków-Magnuszew-Warka-Białobrzegi-Potworów-Tomaszów Maz

Wyjeżdżam z domu o 3:50.Niby że lato na progu to zaledwie 6 stopni na termometrze.Mając na uwadze iz konkretna trasa przede mną do Inowłodza docieram "na skróty" przez Brzustów.Szybko mijam Poświętne i Odrzywół za którym to w końcu wyremontowali krajową 48 do samego Potworowa.Pierwszy postój na banana tradycyjnie na przystanku usytuowanym na 57 km.Ilekroć tędy przejeżdżam zawsze na nim odpoczywam.Jadąc w stronę Białobrzeg zmuszony jestem zwalniać na kilku odcinkach z powodu zdartego asfaltu.W Białobrzegach jestem kilka minut po 7.Jest już na tyle ciepło,że trzeba się rozebrać.Mknę dalej,mijam Dobieszyn i Głowaczów.W Brzózie tuż przed samymi Kozienicami krajobraz jak po wojnie.Masa połamanych drzew w parku przy kościele po niedawnej nawałnicy.Żywioł nie oszczędził także alei dębowej ciągnącej się wzdłuż drogi nr 48.Ogrom połamanych drzew i konarów potężnych dębów i lip świadczy o sile żywiołu.W Łuczynowie jestem o 8:40.Czas dobry,nawet bardzo dobry.Średnia ponad 30 km/h to w dużej mierze zasługa nowego asfaltu,który ciągnie się niemal do samych Kozienic.Szybko zjeżdżam na Swierże Górne nad Wisłę.Na termometrze juz 30 stopni a to dopiero lekko po 9 rano.Nad Wisłą spędzam jakieś pół godziny.Jedyne co się zmieniło od 2013 roku to to,że powstał nowy blok energetyczny w tamtejszej elektrowni.Wody w rzece nie za wiele ale prom kursuje.Po odpoczynku krótka runda po Świerżach i krajową 79 jadę do Magnuszewa.Niedziela,spory ruch ale to w końcu trasa na stolicę.Przed 11 melduję się w Magnuszewie i skręcam w prawo w kierunku Wisły zobaczyć przeprawę promową Latków-Ostrów.Prom tutaj także kursuje ale akurat był na drugim brzegu więc strzeliłem mu fotkę z daleka.Wracam do Magnuszewa skąd kieruję się na Warkę.Trochę chce mi się pić,ale jak na złość po drodze nie ma żadnego czynnego sklepu.Warkę mijam bez zatrzymywania.Byłem tu w 2008 roku.Drogą wojewódzką 731,która obecnie jest w remoncie wracam w kierunku Białobrzeg.Powoli odczuwam zmęczenie,w dodatku droga robi się pagórkowata,momentami z nachyleniem do 5%.Tracę znacznie na prędkości.Jakoś dojeżdżam do Promnej gdzie pod sklepem coś popija grupa zapewne białobrzeskich kolarzy.Jest 13,czas póki co dobry, domu stosunkowo niedaleko.Droga od Wyśmierzyc to prawdziwa walka ze zmęczeniem,upałem i samym sobą.Strasznie mi się dłuży.Podjazd pod górkę w Inowłodzu idzie mi dość ciężko,więc zarządzam ostatni postój przed domem.Wracam przez Luboszewy gdzie widać że przed chwilą nieźle tu lało,podobnie w Tomaszowie.W domu jestem o 17:20.


Wyszła całkiem fajna trasa z wiślanym akcentem.Zadowolony jestem szczególnie ze średniej tak dobrej na takiej trasie.Fakt,może było płasko w większości ale w ponad 30 stopniowym upale.Napawa mnie to optymizmem przed kolejnymi wycieczkami... Nowy blok energetyczny Elektrowni Kozienice
Nowy blok energetyczny Elektrowni Kozienice © VSV83Przeprawa promowa na Wiśle między Latkowem a Ostrowem w ciagu drogi wojewódzkiej nr 736
Przeprawa promowa na Wiśle między Latkowem a Ostrowem w ciągu drogi wojewódzkiej nr 736 © VSV83


Kategoria Dalsze wyprawy


  • DST 159.51km
  • Czas 06:06
  • VAVG 26.15km/h
  • VMAX 49.25km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 4305kcal
  • Podjazdy 830m
  • Sprzęt DEMA VENTTO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góra Kamieńsk

Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 24.12.2016 | Komentarze 0

Trasa:
Tomaszów Maz-Przygłów-Piotrków Tryb-Rozprza-Jeżów-Parzniewice-Kalisko-Piaski-(Góra Kamieńsk)-i powrót w odwrotnej kolejności...

W tydzień po Wielkanocy i wyjeździe na Hutę pozostawał mi nadal niedosyt.Brakowało "górek",tak więc tym razem obrałem kierunek na Górę Kamieńsk,miejsce jakoś nie bardzo dla mnie szczęśliwe.Ale po kolei...

Prognozy pogody zrobiły swoje.Zapowiadane 16 stopni ciepła było trzeba jakoś konkretnie wykorzystać.Wyjeżdżam z domu po 9.W Przygłowie tradycyjnie tracę trochę czasu chcąc przekroczyć krajową 12.Potem szybko do Piotrkowa,i na 91 w kierunku Rozprzy.Wieje,dość mocno.Po drodze mijam się z kilkoma kolarzami.W Rozprzy skręcam w prawo na Jeżów.Pierwszy raz jadę tą trasą i jestem pozytywnie zaskoczony.Nowiutki asfalt do samej 1.Lepsza alternatywa od drogi przez Bujny.Od Parzniewic do samego Kaliska wolniej ze względu na dziury i przełomy.W Golkowicah pit stop na przystanku.Sam podjazd zaliczam na raz,więc jest dobrze.Krótki odpoczynek i powrót do domu,niestety pod wiatr.W domu jestem o 16:30.

Kolejny "szczyt" w mojej okolicy zaliczony w tym roku.Na szczęście tym razem obyło się bez żadnych przygód...


Kategoria Dalsze wyprawy


  • DST 196.63km
  • Czas 07:10
  • VAVG 27.44km/h
  • VMAX 49.83km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 5815kcal
  • Podjazdy 1092m
  • Sprzęt DEMA VENTTO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Huta

Poniedziałek, 28 marca 2016 · dodano: 24.12.2016 | Komentarze 0

Trasa:
Tomaszów Maz-Opoczno-Przysucha-Chlewiska-Huta-Niekłań-Odrowąż-Stąporków-Końskie-Żarnów-Paradyż-Sławno-Tomaszów Maz

Drugi dzień Świąt Wielkanocnych przyniósł całkiem ładną pogodę,a mnie naszła ochota by pojechać gdzieś na "górki".Obawiałem się jedynie,że mogę nie wrócić suchy z racji "lanego poniedziałku" ale jak się okazało nie było tragedii.Ale po kolei...

Wyjeżdżam z domu o 9:10 kierując się w stronę Opoczna.Mały ruch na drodze a słoneczko pięknie świeci.Mijam Opoczno,paru kolarzy i wylot na Przysuchę.Pierwsze górki za Mroczkowem Gościnnym i Gielniowem,jest fajnie.Po ponad 2 godzinach od wyjazdu szybko przejeżdżam przez centrum Przysuchy i w prawo na Szydłowiec.Trasa znana,wielokrotnie zaliczana z licznymi podjazdami.W Borkowicach strażacy z tamtejszej OSP urządzili sobie lany poniedziałek polewając wodą przejeżdżające auta,mnie na szczęście oszczędzili.Im bliżej Chlewisk,tym mijam się coraz częściej z kolarzami,zapewne z mazowieckiego i świętokrzyskiego.W Chlewiskach odbijam w prawo na Stąporków zaliczając po drodze podjazd na Hutę,cel tej wycieczki.Podjazd dość długi,z nowym asfaltem,wymagający jak ma się już ponad 90 km w nogach.Nic dodać nic ująć,tylko jechać.Udaje mi się zaliczyć go na raz.Zjazd od granicy województwa świętokrzyskiego w stronę Niekłania tragiczny.Dziury i wyrwy nie pozwalają rozwinąć skrzydeł.Docieram do Niekłania Wielkiego i póki co nadal mi mało,więc odbijam w lewo aby podjechać jeszcze na Odrowąż.Jest po 13.Na tamtejszym przystanku krótki postój na kilka bananów i szybki zjazd do Stąporkowa.Na Czarniecką Górę nie wjeżdżam,jadę górą przez Grzybów.Mijam Końskie za którymi zaczyna się około 2km ścieżka rowerowa do Modliszewic wyznaczona po jezdni.Od Żarnowa zmęczenie daje się już we znaki,więc na luzie,mijam Paradyż,Sławno i po 17 jestem w domu...

Wyszła całkiem fajna wycieczka,pojeździłem trochę po górkach zamiast opychać się przy stole.Pogoda dopisała a moje obawy okazały się niesłuszne...
Tym razem bez zdjęć...


Kategoria Dalsze wyprawy


  • DST 191.60km
  • Czas 06:54
  • VAVG 27.77km/h
  • VMAX 46.93km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 5133kcal
  • Podjazdy 876m
  • Sprzęt DEMA VENTTO
  • Aktywność Jazda na rowerze

"...przydałoby się trochę wygrać..."

Sobota, 19 września 2015 · dodano: 25.09.2015 | Komentarze 0

Takie oto obiektywne stwierdzenie w kontekście dopiero co rozpoczętego sezonu hokejowego padło z ust Michała podczas premierowego przejazdu pierwszym świętokrzyskim odcinkiem Green Velo z Sielpi do Końskich.Swoją drogą miałem z tego niezły ubaw przez całą drogę powrotną do domu...

A oto trasa:
Tomaszów Maz-Sławno-Paradyż-Żarnów-Końskie-Czarniecka Góra-Modrzewina-Miedzierza-Sielpia-Końskie-Żarnów-Paradyż-Sławno-Tomaszów Maz

Cel wyjazdu jeden,spotkać się z Michałem zanim wyjedzie na dobre do Krakowa.Jeszcze rano nie myślałem,że pojadę.Było dość mgliście i mokro,w dodatku przez całą noc padało.Jednak po 9 zrobiło się przyzwoicie,a z racji iż to mój ostatni wolny weekend we wrześniu postanowiłem wyjechać.Od początku kręcenie dość mocne z jedną przerwą w Paradyżu.W Końskich zaglądam na chwilę do Parku Miejskiego,gdzie trwają uroczystości związane z otwarciem pierwszego świętokrzyskiego odcinka Green Velo z Końskich do Sielpi.W Czarnieckiej Górze jestem punkt 13:00.W nogach 85 km przejechane w dość dobrym tempie.Po kwadransie na przystanek podjeżdża Michał,gadamy prawie do 14 a potem jedziemy na skróty do Sielpi.Tam krótki postój pod sklepem a potem wracamy ową ścieżką rowerową,przez którą dzisiaj było takie "zamieszanie".Z Końskich wyjeżdżam o 15:40.Chcąc zdążyć przed zmrokiem nie ma mowy o jakichkolwiek postojach.Dobrze,że są siły na kręcenie.Szybko mijam Paradyż i Sławno i wracam tym razem wyjątkowo przez Smardzewice aby nie nadkładać drogi.W domu melduję się o 18:10...

Wyszedł całkiem fajny wyjazd,poza tym jak to możliwe,że nie jechałem nigdy przez Miedzierzę do Sielpi to nie wiem,całkiem przyzwoita droga...Impreza towarzysząca otwarciu pierwszego świętokrzyskiego odcinka Green Velo w parku miejskim w Końskich
Impreza towarzysząca otwarciu pierwszego świętokrzyskiego odcinka Green Velo w parku miejskim w Końskich © VSV83


Kategoria Dalsze wyprawy


  • DST 63.14km
  • Czas 02:22
  • VAVG 26.68km/h
  • VMAX 46.53km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt DEMA VENTTO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śmierć czai się na drodze

Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 30.11.2013 | Komentarze 11

WYPADEK NA 320 KM KRAJOWEJ 8

"Ciesz się każdym kolejnym dniem,bo nie masz pewności,czy nie będzie on Twoim ostatnim",taką oto zasadę wprowadziłem w swoim życiu po 22 czerwca 2013!!!

Miał być piękny wyjazd,była piękna pogoda,w końcu to dziś miało zacząć się lato,były plany rowerowe na wakacje lecz wszystko to po 8 rano stało już nieważne,gdyż w "dalszą drogę" odjechałem w karetce pogotowia do SSW na Rakowskiej.Doznając ciężkiego uszkodzenia ciała zmuszony byłem plany wakacyjne zastąpić pobytem w szpitalu oraz wizytami w poradni ortopedycznej i chirurgicznej.
Sprawa poszła na dochodzenie pod nadzorem prokuratora a swój finał znalazła w sądzie...
Wszystko prysnęło jak mydlana bańka a zaczął się koszmar okupiony zajebistym bólem,nieprzespanymi nocami i myślami,co będzie dalej...

Na tą chwilę mając mnóstwo czasu do zastanowienia się nad tym co się stało i nad moją "rowerową przyszłością" podjąłem trudną aczkolwiek słuszną decyzje by po 21 latach jeżdżenia "zawiesić" buty na kołku...

Kask spełnił swoją rolę © VSV83


Kategoria Dalsze wyprawy


  • DST 163.15km
  • Czas 05:41
  • VAVG 28.71km/h
  • VMAX 52.69km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • Sprzęt DEMA VENTTO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzeba mieć "Końskie" zdrowie czyli wycieczka z przygodami

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 27.11.2013 | Komentarze 0

Trasa:
Tomaszów Maz-Opoczno-Przysucha-Końskie-Gielniów-Opoczno-Tomaszów Maz

Naszła mnie ostatnio ochota,by przejechać się do Końskich,mimo tego,że byłem tu ostatnio dwa tygodnie temu.Lecz tym razem wybrałem inny wariant drogi,którym jakoś jeszcze nie miałem okazji jechać.Ale po kolei...

Wyjeżdżam sobie z domu po powrocie z kościoła.Na zegarku kilka minut po 9.Trasa zapowiada się niezbyt wymagająca,więc pierwsze km jadę sobie spokojnie.W Kamieniu rozpoczynają się przygody i to dosłownie.Na pierwszy rzut idzie opona,która strzela w trakcie jazdy,tak,że z trudem udaje mi się utrzymać kierownik by nie wywalić się do rowu.Opona była już zjechana,praktycznie chciałem ją "dorżnąć",ale jak się okazuje "chytry dwa razy traci".Jednak cała ta sytuacja nie stanowiła dla mnie jakiegoś problemu,gdyż nauczony doświadczeniem zawsze na dłuższe trasy zabieram zapasową oponę.Jedyny minus taki,że zwykłą pompką nie nabiję 8 atmosfer,ale nabiłem tyle,że da się jechać dalej.Po około km doganiam dwóch kolarzy,którzy to minęli mnie w Kamieniu,gdy ja chowałem graty do plecaka.Wspólnie jedziemy do Kunic,gdzie jeden odbija w prawo,a ja ciągnę z drugim na nowiutkim Cube do Opoczna.W Opocznie się żegnamy i jadę w kierunku Przysuchy.Z minuty na minutę słońce grzeje mocniej.Fajnie,lubię jak jest tak ciepło.Ruch na drodze krajowej 12 z racji niedzieli nie za duży.Tirów brak,bo topi się asfalt.Pod Gielniowem zaczynają się pierwsze górki.W ogóle cały odcinek drogi do Przysuchy jest pofałdowany,więc jedzie się miło.Przed Pomykowem zauważam,że coś dziwnie mi się zaczyna jechać.Co widzę,za słabo wczoraj dokręciłem zacisk od sztycy i ta wsunęła mi się w ramę.Ło jeja myślę sobie,no tak,dupa za ciężka.Po chwili postoju,podczas którego wcinam batonika jadę dalej.Szybki zjazd do Przysuchy i podjeżdżam na rynek na 15 minutowy odpoczynek.O 11:50 wyjeżdżam z Przysuchy doskonale znaną mi drogą na Szydłowiec i po trzech k odbijam w prawo na Końskie.Jakoś tak wyszło,że nigdy nie jechałem drogą wojewódzką 749,dlatego wybrałem taki wariant trasy.Pierwsze km z fatalnym asfaltem.Trochę dziur na drodze nie przeszkadza jak garby.Za Drutarnią zaczynają się lasy.Fajnie tego było mi potrzeba.W końcu trochę ochłody.Przed Ruskim Brodem zaczyna się nowa nawierzchnia na drodze,więc można trochę przycisnąć.W Końskich jestem o 13.Zajeżdżam tylko na "konecką pustynię kolejową" na około 10 minut po czym drogą wojewódzką 728 jadę w stronę Gielniowa.Dojeżdżając do przejazdu kolejowego zauważam jadącego z Tomaszowa w kierunku Skarżyska challengera M62M-008 sandomierskiego ZIK-u z piaskiem.Szkoda,że nie zostałem moment dłużej na stacji w Końskich.Miałbym ładną fotkę.Po drodze znów miałem zamiar podjechać jeszcze na PKP Kornica,ale mi się nie chciało.Zawsze będzie powód by ponownie się wybrać.Przed samą Baryczą trzecia przygoda.Na drodze jest zwężenie do jednego pasa z racji budowy obwodnicy Końskich a ruchem steruje sygnalizacja.W dodatku jak na złość zerwany jest asfalt.Przepuszczam więc samochody przede mną i jadę ostrożnie swoim tempem.Kiedy udaje mi się już przejechać ten odcinek z tylnego koła słyszę głośne pssssss!!!Noż kurna mać!!!Mam ostatnią dętkę,szybka zmiana,ale od tej pory zaczyna robić mi się ciepło.Brak zapasu i jakiejkolwiek szansy na spotkanie jakiegoś kolarza na odcinku do Gielniowa sprawia,ze jadę już nie na czas,a uważam bardziej na szpilki i szkło.Szybko mijam Gowarczów,za którym jest bardzo ładny odcinek drogi z elegancką nawierzchnią i praktycznie zerowym ruchem na drodze.Słońce grzeje,aż miło a ja mam już nieźle zjarane ręce i nogi.W Gielniowie jestem przed 15.Wbijam się na krajową 12 i byle do Opoczna.Jak złapę kapcia po drodze to z Opoczna wrócę już najwyżej szynobusem.W Opocznie jestem o 15:20.Postanawiam jechać do domu rowerem.Gdyby coś się "działo" to najwyżej dojdę pieszo na którąś z okolicznych stacji i tam wsiądę w SN81-004.Na szczęście obyło się już bez przygód i na dworcu w Tomaszowie jestem jeszcze przed przybyciem szynobusu z Opoczna,a w kieszeni mam zaoszczędzone 13,70 zł,więc prawie na jedną dętkę.

Wyszła całkiem fajna wycieczka,z tym jednak,że druga część nazbyt nerwowa.Stresują mnie takie momenty gdy jestem w podbramkowej sytuacji spowodowanej a to brakiem zapasu lub tym,ze mam pusto w bidonie.
Poza tym zdjęć w tym wpisie nie będzie.Zrobiłem kilka fotek,jednak uległy one autodestrukcji w zdarzeniu o którym będę pisał niebawem...
Tak więc w zastępstwie wrzucam dobrą nutkę na uspokojenie...

.


Kategoria Dalsze wyprawy


  • DST 134.08km
  • Czas 06:09
  • VAVG 21.80km/h
  • VMAX 36.70km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Bianchi
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez pośpiechu

Sobota, 1 czerwca 2013 · dodano: 17.11.2013 | Komentarze 2

Trasa:
Tomaszów Maz-Opoczno-Żarnów-Końskie-Kozia Wola-Czarniecka Góra-Stąporków-Końskie-Gowarczów-Petrykozy-Opoczno-{pociąg}-Tomaszów Maz

Jakoś zawsze bywało tak,że ilekroć przejeżdżałem przez Skarżysko Kamienną zawsze brakowało czasu,by "zjeździć" je nieco bardziej dokładnie.Tak więc zapowiadał się tym razem piękny wyjazd a wyszła wielka kicha a wszystko przez padający deszcz i zbytnią ufność prognozom pogody.Ale po kolei.

Wyjeżdżam z domu o 21 Bianchim mając w perspektywie całonocną jazdę.Górala wybrałem dlatego,że pewne odcinki trasy przewidziane były do przejechania terenem,więc Dema odpada.Jedzie się miło,jest ciepło a z minuty na minutę robi się coraz ciemniej.Trochę przeszkadzają mi samochody jadąc na długich światłach,gdyż kierowcy albo późno zmieniają je na światła mijania albo w ogóle nie zmieniają.Do Opoczna docieram o 22:40.Szybko mijam miasto i drogą wojewódzką nr 726 kieruję się na Żarnów.Ruch na drodze znikomy.O ile w mijanych po drodze wsiach palą się uliczne lampy to jest przyjemnie,zaś na odcinkach leśnych nieco przyciskam,bo tak jakoś nieciekawie samemu po ciemku.W Żarnowie jestem o 23:50.Jedyny problem jest taki,iż jestem cały mokry od potu,gdyż jadę po "cywilnemu".Chwila odpoczynku i zaczyna mną telepać.W Boronowie goni mnie stado psów ale im uciekam.Mają szczęście bo gdybym był wkurzony pewnie bym zawrócił i dla niejednego skończyłoby się fatalnie.W Końskich jestem o godzinie 0:40.W parku przy kościele Św. Mikołaja zasłużony odpoczynek.Coś na ząb,fotka i w dalszą drogę wyruszam o 1:15 mając w perspektywie już krótki bo zaledwie 35 km,ale górski odcinek krajowej 42 do Skarżyska.Niestety tuż za Czerwonym Mostem zaczyna padać.Przeczekuje 20 minut na przystanku w Pile i ruszam dalej.Kiedy podjeżdżam pod Kozią Wolę deszcz znacznie przybiera na sile więc co sił mknę do Czarnieckiej Góry by skryć się na przystanku.Jest 2:00.Deszcz pada,pada i pada a minuty uciekają.Od około 3 do 4 rano przycinam "komara" na przystanku.Budzi mnie przejeżdżający w kierunku Tomaszowa "Sandomierz",ale nie chce mi się jechać na przejazd by go uchwycić.O rower raczej się nie martwiłem,bo kto o zdrowych zmysłach chciałby takiego "grata",zaś kasa w kieszeni.Deszcz pada i pada a czas leci.O 5:15 pada już tylko mżawka.Nie tracąc czasu podejmuje słuszną decyzję by zawrócić.Robię rundę honorową przez Stąporków i wracam krajową 42 do Końskich.Po drodze odwiedzam jeszcze sklep w Czerwonym Moście,w którym to zawsze robią jakieś zakupy ilekroć tylko przejeżdżam.Końskie mijam o 6 rano.Postanawiam,że wrócę nieco krótszą trasą przez Gowarczów i Petrykozy by w razie dalszych ewentualnych opadów w Opocznie móc wsiąść do szynobusu,który o 8:55 jedzie do Tomaszowa.Do Gowarczowa jadę całkiem ładnym odcinkiem drogi prowadzącej w większości przez las.Miałem zamiar jeszcze podjechać na Kornicę,by zaliczyć jedyną brakująca stacyjkę kolejową na linii kolejowej nr 25 na odcinku Tomaszów Mazowiecki-Końskie,ale z racji budowy obwodnicy Końskich są pozamykane drogi więc postanawiam odpuścić tym razem.Po drodze mijam również znajdującą się w Baryczy filię OLPP usytuowaną pośrodku lasu.O 6:40 skręcam w Gowarczowie na Petrykozy.Na drodze mokro.Miałem nosa by nie zdejmować błotników.Z Petrykoz do Opoczna mam już zaledwie 10 km.Ale nieco takie jakieś niepewne.Kolejna ulewa to tylko kwestia czasu.Zaczyna padać przy jeździe do Opoczna na Ulicy Kolberga.Pewne jest już,że zawijam na dworzec i tam czekam na transport szynowy do domu.Jest 7:50.Godzina do odjazdu.Czas jakoś leci.Kiedy wsiadam do SN81-004 nastąpiło "oberwanie chmury".Padało tak mocno,ze przeciekał nawet szyberdach w szynobusie.Pomimo,że SN81-004 jest mały to nikomu nie przeszkadzałem z rowerem a podróżowało ze mną 14 osób.W Tomaszowie jestem o 9:26.Dojazd do domu to już czysta formalność.I po wycieczce.

Nie da się ukryć,że jestem zawiedziony i to bardzo.Wyjazd ten wymaga użycia nieco "mocniejszego" sprzętu niż szosówka i raczej w tym roku nie podejmę już drugiej próby zjechania Skarżyska wzdłuż i w szerz,a "skarżyska szopa" musi poczekać na moją wizytę...

Szkoda,bo było tak blisko...

Skwerek w Końskich o godz. 0:55 © VSV83
Stacja kolejowa w Czarnieckiej Górze godz 2:00 © VSV83
Czarniecka Góra w deszczową noc © VSV83
Droga krajowa 42 z Stąporkowa do Końskich o poranku © VSV83
Kościół w Gowarczowie © VSV83


Kategoria Dalsze wyprawy