Info

Suma podjazdów to 44050 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2017, Maj25 - 0
- 2017, Kwiecień10 - 0
- 2017, Marzec16 - 0
- 2017, Luty1 - 0
- 2016, Listopad12 - 0
- 2016, Październik9 - 0
- 2016, Wrzesień3 - 0
- 2016, Sierpień29 - 0
- 2016, Lipiec20 - 0
- 2016, Czerwiec25 - 0
- 2016, Maj30 - 0
- 2016, Kwiecień9 - 0
- 2016, Marzec15 - 0
- 2016, Luty5 - 0
- 2016, Styczeń2 - 0
- 2015, Grudzień17 - 0
- 2015, Listopad7 - 1
- 2015, Październik12 - 2
- 2015, Wrzesień25 - 5
- 2015, Sierpień40 - 0
- 2015, Lipiec31 - 3
- 2015, Czerwiec22 - 6
- 2015, Maj20 - 0
- 2015, Kwiecień15 - 2
- 2015, Marzec19 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń6 - 5
- 2014, Grudzień6 - 0
- 2014, Listopad13 - 0
- 2014, Październik10 - 4
- 2014, Wrzesień13 - 3
- 2014, Sierpień29 - 11
- 2014, Lipiec23 - 4
- 2014, Czerwiec26 - 23
- 2014, Maj24 - 11
- 2013, Grudzień1 - 4
- 2013, Wrzesień1 - 6
- 2013, Czerwiec31 - 33
- 2013, Maj25 - 6
- 2013, Kwiecień22 - 38
- 2013, Marzec3 - 39
- 2013, Styczeń2 - 10
- 2012, Grudzień13 - 62
- 2012, Listopad26 - 38
- 2012, Październik32 - 45
- 2012, Wrzesień34 - 50
- 2012, Sierpień36 - 40
- 2012, Lipiec33 - 50
- 2012, Czerwiec31 - 21
- 2012, Maj27 - 22
- 2012, Kwiecień26 - 59
- 2012, Marzec31 - 48
- 2012, Luty1 - 3
- 2012, Styczeń1 - 4
- 2011, Grudzień21 - 18
- 2011, Listopad29 - 13
- 2011, Październik27 - 56
- 2011, Wrzesień30 - 32
- 2011, Sierpień21 - 56
- 2011, Marzec6 - 64
- 2011, Luty1 - 3
- 2010, Grudzień2 - 7
- 2010, Listopad17 - 25
- 2010, Październik32 - 34
- 2010, Wrzesień17 - 17
- 2010, Sierpień7 - 24
- 2010, Lipiec13 - 19
- 2010, Czerwiec6 - 4
- 2010, Maj3 - 8
- 2010, Kwiecień10 - 0
- 2010, Marzec1 - 0
- 2009, Listopad3 - 8
- 2009, Październik4 - 14
- 2009, Wrzesień6 - 6
- DST 44.20km
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Bianchi
- Aktywność Jazda na rowerze
Codzienność<3>23 09 10
Czwartek, 23 września 2010 · dodano: 23.09.2010 | Komentarze 0
Pierwszy dzień jesieni,piękna słoneczna pogoda.Aż chce się jeździć.
Wskazania licznika
-poprzednie 571,9 km
-obecne 616,1 kmNiebieskie Źródła
© VSV83Kaczuszki na Niebieskich Źródłach
© VSV83
- DST 21.70km
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Bianchi
- Aktywność Jazda na rowerze
Codzienność<2>22 09 10
Środa, 22 września 2010 · dodano: 22.09.2010 | Komentarze 1
Luz.
Wskazania licznika:
-poprzednie 550,2 km
-obecne 571,9 km
- DST 37.40km
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Bianchi
- Aktywność Jazda na rowerze
Codzienność<1>21 09 10
Wtorek, 21 września 2010 · dodano: 21.09.2010 | Komentarze 0
Dotychczas nie wpisywałem na BS km przejechanych na rowerze w pracy.Uważałem to za konieczność a nie przyjemność.Dziś postanowiłem zmienić zdanie,wszak jednak to jest kręcenie.I nie chodzi mi tu o nabijanie,lecz o samą statystykę ile przejeżdżam w ciągu tygodnia,miesiąca.Nie zawsze używam roweru w pracy ale piękna pogoda skłoniła mnie do połączenia koniecznego z pożytecznym!
Wskazania licznika:
-poprzednie 512,8 km
-obecne 550,2 km
Licznik marketowy,pokazuje jedynie kilometraż
- DST 186.49km
- Czas 07:28
- VAVG 24.98km/h
- VMAX 66.60km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Świętokrzyskie(dzień 3) -A po nocy przychodzi dzień.......
Niedziela, 19 września 2010 · dodano: 21.09.2010 | Komentarze 6
TRASA:
Nowa Słupia-Huta Nowa-<Święty Krzyż 594 m.n.p.m>-Huta Nowa-Wola Jachowa-Radlin-Masłów-Kielce(po peryferiach miasta)-Zagnańsk-<Dąb Bartek>-Samsonów-Odrowąż-Stąporków-Czarniecka Góra-Końskie-Żarnów-Paradyż-Sławno-Tomaszów Maz
(Całość trasy pokonana z masakrycznym bólem lewego kolana)
Noc minęła mi jak chwila.Z myślą,że dziś czeka mnie najtrudniejszy dzień tego wyjazdu zrywam się parę minut po 5 a o 6:30 wyruszam na Święty Krzyż.Rankiem pusto,niebywale chłodno jak na wrzesień.Dojeżdżam do Huty Nowej,skąd rozpoczyna się właściwy podjazd na Święty Krzyż o długości ok.7-8 km.Idzie mi w miarę choć przed bramą czuję już bardzo ból kolana.Strasznie podoba mi się końcowy odcinek od bramy do masztu biegnący lasem czy tzw.Puszczą Jodłową.Na szczycie tradycyjnie robię mnóstwo zdjęć,chwilkę odpoczywam by później w błyskawicznym tempie dotrzeć do Huty Nowej i kierować sie na K-74 w kierunku Kielc.W Radlinie odbicie na Masłów.Bałem się tego odcinka,gdyby nie kolano byłoby ok.Ze słyszenia wydawał mi trudny,w rzeczywistości nie okazał się taki straszny.Za to po tej drodze mijam bardzo dużo rowerzystów na szosówkach i góralach.Niedziela,więc chłopaki nie próżnują.Dojeżdżam do Kielc,lokalizuje ulicę Zagnańską i dalej w wiadomym kierunku czyli na Zagnańsk do Bartka,zobaczyć jak się trzyma.Droga fajna,biegnie przez las,za to sporo podjazdów i zjazdów.W każdym bądź razie jedzie mi się dobrze,o bólu staram się nie myśleć.W Zagnańsku odszukuję Bartka,trochę urusł(ha ha ha) nie byłem tu z piętnaście lat,ostatnio jeszcze w podstawówce.Muszę przyznać jak na swój sędziwy wiek trzyma się dobrze,jeszcze trochę postoi,choć mebli to już z niego nie będzie.W końcu dojeżdżam do Samsonowa i odbijam w prawo na Odrowąż.Obawiałem się również tego odcinka,wszak wiele słyszałem o tej drodze.Trasa przepiękna,iście górska jak na ten region,bardzo wymagająca.Przez te 16 km idzie się solidnie zmęczyć,gdy się niedomaga jak w moim przypadku.Dużo pomogła mi myśl,że od Odrowąża będę miał już cały czas z górki aż do Końskich.W Stąporkowie mijam zorganizowaną,zapewne tutejszą,grupę rowerzystów.Przejeżdżam przez Czarniecką Górę,ostatnie spojrzenie i dalej w stronę domu.Mijam Końskie,Żarnów,Paradyż,Sławnie kasuję ostatnie reszki jedzenia by o 16:30 zameldować się w domu.Od Końskich mocno wiało mi w twarz,od Sławna jazda na totalnym lajcie.
PODSUMOWANIE
Wycieczka na pewno udana.Przez 3 dni pokonałem 528,84 km.To,co chciałem zobaczyć,zobaczyłem.Okupiona nie tylko zmaganiem ze własnymi słabościami,ale także z niesamowitym bólem,niekiedy wyciskającym łzy z oczu.Nigdy mi się tak nie zdarzyło abym miał taki wielki problem z kolanem.Może przecholowałem,wszak w ciągu tygodnia przekręciłem ponad 1100 km.Teraz,gdy to piszę kolano nie boli ale niepewność pozostaje co dalej???
Chciałbym w tym roku machnąć jeszcze dwie trasy.Czy się uda?Czas pokaże!
Na koniec dwa fakty,które należy odnotować:
1-Dema przekroczyła 15 tysięcy km
2-Ja w tym roku na BS mam równo 5 tysięcy km.Jako ciekawostkę dodam,nie dokręcałem ani jednego metra aby uzyskać taki równy rezultat,jest on wynikiem czystej turystycznej jazdy.Niepokojem napawa mnie jednak to czy nie jest to koniec takich wypadów w tym sezonie,wszak taki równy kilometraż nie może być kwestią przypadku,być może jest w nim jakiś ukryty sens!!!Brama wjazdowa na Święty Krzyż
© VSV83Poranny widok na Góry Świętokrzyskie
© VSV83W drodze na Święty Krzyż
© VSV83Widoki ze Świetego Krzyża
© VSV83Kościół benedyktynów na Świętym Krzyżu
© VSV83Maszt na Świętym Krzyżu
© VSV83Lotnisko w Masłowie
© VSV83W Kielcach-Fotka z dedykacją dla szki3lka
© VSV83Dąb Bartek
© VSV83Stara huta w Samsonowie
© VSV83Iście górska droga z Samsonowa do Odrowąża
© VSV83
- DST 166.49km
- Czas 06:51
- VAVG 24.31km/h
- VMAX 58.80km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Świętokrzyskie(dzień 2)-Na Ponidzie
Sobota, 18 września 2010 · dodano: 21.09.2010 | Komentarze 2
TRASA:
Nowa Słupia-Łagów-Raków-Szydłów-Kargów-Bronina-Busko Zdrój-Pińczów-Chmielnik-Szydłów-Raków-Łagów-Nowa Słupia
(Całość trasy pokonana z masakrycznym bólem lewego kolana)
Z bazy wyjeżdżam po 8 w stronę Stopnicy.Pierwsze km pokonuję straszliwie rozwaloną drogą,która jak głoszą napisy na tablicach jest w trakcie remontu.Po pierwszym znacznym podjeździe chyba naciągam kolano,boli jak cholera.W Łagowie na ławce robię postój rozważając czy jechać dalej.Chęć jazdy wygrywa jednak z bólem więc jadę dalej.Za Łagowem zaczyna się bardzo długi podjazd,który utwierdza mnie w przekonaniu,że chyba jednak podjąłem niesłuszną decyzję.Jadę więc powoli,nie palę gumy.Gdy już jestem na szczycie wmawiam sobie ,że teraz będzie już tylko lepiej i tym sposobem mijam Raków docierając do Szydłowa.Tu pamiątkowa fotka pod Bramą Krakowską i już bocznymi drogami docieram do Buska-Zdrój.Miasto ogólnie ładne ale trochę zapchane,ale w końcu to sobota więc ma prawo tak być.Kręcę się trochę po mieście,kasuję hamburgera i ruszam na Pińczów.Kolano nadal dokucza.Przez kilka km jadę tak trochę dziwnie przebierając nogami,byle nie bolało.Trochę pomaga.W Pińczowie jestem po 12.Dolina Nidy fajna,podoba mi się,miasto również.Takie małe,niezwykle urokliwe.Udaję się na stację kolejki wąskotorowej,gdzie bardzo miły pan(miłośnik kolejki jak o sobie mówił)opowiada mi o histori i atrakcjach Pińczowa,o Nidzie oraz o kolejce.Na pytanie skąd jestem uśmiecha się,Tomaszów Mazowiecki jest mu znany,był tutaj w wojsku w latach 70.Szok,gdzie bym nie pojechał tam zawsze spotykam kogoś kto zna to nasze miasteczko.Przy okazji muszę mu tutaj podziękować za wskazanie co warto tutaj zobaczyć,W trakcie kursowania po mieście przy moście na Nidzie mija mnie jakaś zorganizowana grupa cyklistów "młodego pokolenia" około 25 osób,dzieci z rodzicami.Chyba coś na zasadzie rajdu rodzinnego ale skąd byli???Po zwiedzeniu miasta wspinaczka na Górę Świętej Anny i w prawo na Chmielnik.Kolano po podjeździe odżywa.Po paru km mija mnie pewna kobitka,która pyta skąd jestem i zaczyna się gatka.Jak sama mówi jest sołtyską Włoch.Tak tak wcale nie trzeba jechać za granicę lub pod Warszawę by być we Włoszech!Po miłej rozmowie dociskam trochę szybciej.W Chmielniku jestem parę minut przed 3.Na rynku maja tam fajną fontannę.Sił powoli zaczyna brakować,o bólu juz raczej nie myślę by sie nie dołować.Wszak przede mną najtrudniejszy odcinek dzisiejszej trasy.Droga do Szydłowa strasznie popsuta,dużo podjazdów i zjazdów.W Szydłowie uwalam sie na poboczu drogi kasując ostatnie zapasy.34 km do bazy,godzina jeszcze wczesna,więc jadę znów wolno byle dojechać.Najciężej szedł mi odcinek Raków-Łagów,dość trudny pod względem ukształtowania terenu.Przyznam się,że po podjechaniu pod każdą z górek nieraz poleciała mi niejedna łza z bólu.W Nowej Słupi jestem po 17.Brama Krakowska w Szydłowie
© VSV83W Busku Zdrój
© VSV83Park w Busku-Zdrój
© VSV83Kościół w Busku-Zdrój
© VSV83W Pińczowie
© VSV83Kościół w Pińczowie
© VSV83Park w Pińczowie
© VSV83Nida w Pińczowie
© VSV83Stacja kolei wąskotorowej Pińczów
© VSV83Stacja kolejki wąskotorowej w Pińczowie
© VSV83Fontanna w Chmielniku
© VSV83We Włoszech
© VSV83Widok na Góry Świętokrzyskie z Woli Łagowskiej
© VSV83
- DST 175.86km
- Czas 07:14
- VAVG 24.31km/h
- VMAX 63.10km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Świętokrzyskie(dzień 1)-Do 4 razy sztuka!!!
Piątek, 17 września 2010 · dodano: 21.09.2010 | Komentarze 2
TRASA:
Tomaszów Maz-Sławno-Paradyż-Żarnów-Końskie-Czarniecka Góra-Stąporków-Skarżysko Kamienna-Wąchock-Starachowice(i po)-Pawłów-Nowa Słupia
Wyjazd ten wyszedł mi dopiero za czwartym razem,pierwsze dwie próby zakończone fiaskiem z braku miejsc noclegowych,a za trzecim padał deszcz.Upór i konsekwencja w końcu doprowadziły do tego kolejnego wspaniałego wyjazdu ale tym razem nie obyło się bez kłopotów ale po kolei.
Wyruszam dopiero po 8 a miałem wyjechać o 04:30.Coś ostatnio mam na bakier z punktualnością.W Zawadzie na K-8 na światłach pierwsza atrakcja.Trasą pomyka wojskowa kolumna składająca się z pilota(na początku i końcu) i trzech wozów bojowych przypominających jakby Rosomaki ale nie wiem czy to były one,gdyż za bardzo nie interesuję się militariami.W każdym razie fajnie się prezentowały pośród tirów i samochodów.Do Żarnowa trasa praktycznie bez historii,no może poza silnym bocznym wiatrem.W Końskich jestem po 11.Usilnie szukam bankomatu PKO BP,niestety z marnym skutkiem,mając więc jeszcze trochę $ w portfelu jadę dalej.Droga zaczyna piąć się do góry.Nawierzchnia dopiero co położona,więc jedzie się przyjemnie.W Koziej Woli odbicie w prawo i jestem W Czarnieckiej Górze.Tu trochę stoję ,strasznie mi się tu taj podoba.Taka mała mieścina ale szalenie urokliwa i cicha.Przejeżdżając przez Stąporków ulicą Piłsudskiego przypadkowo dostrzegam bankomat.Uff,problem z głowy,więc dalej w stronę Skarżyska.Droga robi się już mocno pofałdowana,szczególnie w okolicy Odrowąża ale nadal jedzie się miło i przyjemnie.Do Skarżyska docieram po 13:30,kręcę się trochę po mieście ale zbytnio nie wjeżdżam w głąb,by się nie zgubić.Trochę fotek i dalej.Zaczyna mi powoli brakować sił,droga jeszcze bardziej nierówna,za to widoki nawet nawet.Po 14 km baaardzo stromym zjazdem ląduje w krainie dowcipów czyli we Wąchocku.Byłem tu kilka razy na wycieczce więc wiem co i gdzie.Do Starachowic docieram po 15 minutach.Na wjeździe do miasta jakieś roboty,jakieś objazdy,sam nie wiem już jak wjechać do centrum ale w końcu wzdłuż torów udaje mi się.Położenie miasta rewelacyjnie.Można by rzec,że miasto to położone jest na skarpach,więc sporo podjazdów,górek.Można tu ewidentnie się wyszaleć.Miasto ładne podoba mi się ,od dawna chciałem tu przyjechać rowerem.Kręcąc tak sobie po Starachowicach w pewnym momencie sie gubię.Na właściwy szlak doprowadza mnie przejeżdżający (chyba) tutejszy kolarz w spodenkach Ccc,którego śledzę z daleka.Dalej jadę 42 ,by po chwili odbić na prawo w kierunku Nowej Słupi.Na powitanie na nowej drodze mocna ale krótka równia zapowiada mi iż końcówka nie będzie lekka.Dalej droga pnie się ostro w górę by pod Pawłowem stromo opaść.Jestem już zmęczony na maxa,jadę więc by tylko dojechać.Jazda z wypchanym plecakiem zdecydowanie szybciej wykańcza ale co tam.Powoli do przodu.W pewnym momencie drogi przepiękny widok na Święty Krzyż wynagradza mi włożony trud.W Nowej Słupi jestem po 17,zakupy i na bazę .Jutro również ciężki dzień mnie czeka.Zapomniane stacje Pkp-Czarniecka Góra
© VSV83Kaplica św.Zofii w Bliżynie
© VSV83Ulica L.Staffa w Skarżysku-Kamiennej z zabytkowymi kamienicami
© VSV83W krainie dowcipów czyli we Wąchocku
© VSV83Klasztor cystersów w Wąchocku
© VSV83Obelisk w centrum Wąchocka
© VSV83Starachowice-widok z drogi K-42
© VSV83W Starachowicach
© VSV83Rzeka Kamienna w Starachowicach
© VSV83Widok na Starachowice
© VSV83Widok na Święty Krzyż z oddali
© VSV83Dziwne nazwy miejscowości---Serwis
© VSV83
- DST 190.74km
- Czas 07:12
- VAVG 26.49km/h
- VMAX 42.50km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubeskie,chwilo trwaj(dzień 3)-Powrót z Puław
Poniedziałek, 13 września 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 0
TRASA:
Puławy-Dęblin-Słowiki-Kozienice-Głowaczów-Białobrzegi-Potworów-Tomaszów Maz
Wyjeżdżam znów z opóźnieniem bo po 8.Jakoś nie chce mi się z ta wyjeżdżać.Dobrze mi tutaj ale trudno.Jadę drogą nr 801 w kierunku Dęblina.Straszliwie mglisto,Wisły nie udaje mi się dostrzec.Wszędzie mleko.W Dęblinie jestem po 9 ,krótka runda po mieście i dalej w drogę.W Kozienicach mgła ustępuje.Jedzie mi się ciężko,zmęczenie i plecak dają znać o sobie.Słabe śniadanie zjadłem.Po zupce chińskiej jak tu mieć siłę jechać.W Białobrzegach robię dłuższy postój.Tu trochę podjadam,popijam dopalaczem i odpoczęty ruszam dalej.80 km do domu.W świadomości to dużo ,wolałbym nie wiedzieć ile jeszcze.To nieraz pomaga.Od Odrzywołu jadę praktycznie na luzie,godzina jeszcze nie późna więc do zmroku zajadę.Lasy w okolicach Poświętnego oblegane przez grzybiarzy i przydrożnych handlarzy.Do domu docieram o 16:40 skonany ale szczęśliwy.
PODSUMOWANIE
Był to zdecydowanie jeden z najbardziej udanych wyjazdów w tym roku.Niestety odczułem go jak chwilę,stąd taki tytuł tego wyjazdu.Łącznie przez 3 dni przejechałem 596,56km.Zobaczyłem na własne oczy co znaczy słowo powódź,jakie wyrządza zniszczenia,zaliczyłem kolejne Święto chmielu w Kazimierzu Dolnym,zjechałem Puławy wzdłuż i wszerz.Ogólnie jestem bardzo zadowolony.Pewne jest to,że nad Wisłą się jeszcze pojawię w tym roku.Mglista droga w kierunku Dęblina
© VSV83Azoty we mgle
© VSV83Do domu już niedaleko............
© VSV83Most na Wiśle w Dęblinie we mgle
© VSV83Stacja Pkp Dobieszyn
© VSV83W najmniejszym mieście w Polsce
© VSV83
- DST 179.92km
- Czas 07:23
- VAVG 24.37km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelskie,chwilo trwaj(dzień 2)-Po terenach popowodziowych i na Święto Chmielu w Kazimierzu nad Wisłą
Niedziela, 12 września 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 0
TRASA:
Puławy-Kazimierz Dolny-Wilków-Zastów Polanowski-Janiszów-Kamień-Kępa Gostecka-Kamień-Józefów nad Wisłą-Annopol-Józefów nad Wisłą-Opole Lubelskie-Karczmiska-Kazimierz Dolny-Puławy
Wczorajszy dystans tak naprawdę odczuwać zacząłem dziś podczas jazdy.Planowałem wyjechac po 6,wstałem zaś przed 8.Po 9 juz w drodze.Wpierw zajeżdżam na miejsce przeprawy promowej Bochotnica-Nasiłów.Moje przypuszczenia się potwierdzają,prom nie kursuje z powodu wysokiego stanu Wisły.Potem na moment do Kazimierza obadać co tam na Święcie chmielu i dalej ruszam w tereny popowodziowe.Docieram do Wilkowa,dwukrotnie zalanego w tym roku.Już na początku miejscowości ogrom zniszczeń poraża.Skute tynki na domach wyraźnie pokazują,jaka była tu woda.Nadal są grząskie pobocza.W pewnym momencie zagaduje z mieszkanką-powodzianką.Opowiada mi co tu się działo w maju i czerwcu.Kobieta została praktycznie z niczym,mieszkała w drewnianym,parterowym domku,który zalany był aż po sam dach.Na ewakuację czekała na dachu całą noc.Dostała od rządu 6 tysięcy,jakąś pralkę automatyczną,trochę darów i na tym się skończyło.Ma żal,do premiera Tuska i jego ekipy,zresztą nie ona jedna ,że po wyborach o nich zapomnieli.W Zastowie Polanowskim,gdzie Wisła przewała wał zdecydowanie ogrom zniszczeń widać najbardziej.Puste tyczki od chmielu stojące w lustrach wody ,masa kontenerów mieszkalnych,pozalewane sady.Wiele budynków,szczególnie tych starszych nadaje się do rozbiórki.Z Zastowa drogą pomiędzy sadami docieram do Janiszowa,dalej do Kamienia gdzie odbijam na Kępę Gostecką.Po wjechaniu na początek wsi wcale nie lepiej.Po lewej stronie domy,obejścia i podwórka zalane!!!Wielkie grzęzawiska na podwórku.Aby wyjechać samochodem z takiego placu niezbędny napęd 4x4,jakieś mocne drzewo i wyciągarka.Niedziela,wieś sprawia wrażenie wyludnionej.Jakaś kobieta jedzie na rowerze,jakiś pijaczek kiwa się na drodze,ogólnie pusto.Docieram do miejsca przeprawy promem Kępa Gostecka-Solec nad Wisłą.Zaskoczenie,pomimo wysokiej wody w Wiśle prom kursuje.Planowałem jechać do Annopola przez Solec,ale przez poranne opóźnienie zmieniłem trasę.Robię fotkę promu i spadam na Annopol.Droga iście górzysta,biegnie skarpą wislaną.Widać z niej przepiękne widoki na dolinę Wisły.Trasa cholernie daje mi w kość po wczorajszym ale powoli do przodu.W Annopolu na most,fotki miasta,skromny jak na niedzielę obiadek i zaczynam powrót do Puław.Do Józefowa nad Wisłą docieram nieźle styrany,obiad ewidentnie był za słaby.Przyznam,że inaczej wyobrażałem sobie lubelszczyznę,taką bardziej płaską a tu zaskoczenie.W Opolu Lubelskim jestem o 17:30.Sama droga ładna,trochę wzniesień,malownicza.Robię zapas wody i dalej.Za Opolem zaczyna boleć mnie lewe kolano,więc dalej jadę na jednej nodze,ból nasila się.Droga staję się pagórkowata a i ściany po 9% się trafiają jak w Karczmiskach ale na szczeście w dół.Zasadniczo to lubię jeździć do góry,sprawia mi to satysfakcję ale tu wyjątkowo mam dość.Z szosy głównej odbijam na Kazimierz,zobaczyć jak mija święto.Ludzi sporo ale przyznam,że w zeszłym roku było więcej.Już po zmroku wyruszam na nocleg.Ruch na drodze jak w piekarniku,cześć trasy w remoncie sprawia,że tworzą się korki.Na miejscu jestem o 19:45 cholernie zmęczony,wszak przez dwa dni mam 400 km w nogach,zasypiam na stojąco.Miejsce przeprawy promowej Bochotnica-Nasiłów
© VSV83Rynek w Kazimierzu
© VSV83Uliczka w Kazimierzu
© VSV83Takie znak można tu często spotkać-tu w drodze do Wilkowa
© VSV83W Wilkowie
© VSV83Zalany bank w Wilkowie
© VSV83W Zastowie Polanowskim
© VSV83Puste,nagie chmielowe tyczki w Zastowie Polanowskim
© VSV83W Kępie Gosteckiej
© VSV83Miejsce przeprawy przez Wisłę Kępa Gostecka-Solec nad Wisłą
© VSV83Prom kursujący pomiędzy brzegami Wisły w Kępie Gosteckiej i Solcu nad Wisłą
© VSV83I w Annopolu
© VSV83Skwerek w Annopolu
© VSV83Most na Wiśle w Annopolu
© VSV83
- DST 225.89km
- Czas 09:16
- VAVG 24.38km/h
- VMAX 51.20km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Lubelskie,chwilo trwaj(dzień1)-Rozjeżdżanie Puław
Sobota, 11 września 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 1
TRASA:
Tomaszów Maz-Potworów-Białobrzegi-Głowaczów-Kozienice-Słowiki-Puławy(i po,w tym ponad 50 km z kamiloslawem1987)
Wyruszam po 7 rano.Święto chmielu w Kazimierzu nad Wisłą już chyba na stałe wpisze się w kalendarz moich wypraw rowerowych.W Inowłodzu przypominam sobie,że nie wziąłem aparatu ze sobą.Zdjęć tak więc będzie mniej i z komórki.Od Poświętnego jadę w mżawce do samych Białobrzeg.Jedzie mi się nadzwyczaj dobrze.Przed Głowaczowem robię pierwszą przerwę,wcinam parę rzeczy i dalej na Kozienice.Podmokłe łąki,kilka podtopionych gospodarstw,kałuże na drodze do Kozienic.Nieźle musiało tu padać,ziemia ma kuż dość,nie przyjmuje wody.W Słowikach odbijam na Górę Puławską,ku mojemu zdziwieniu jedzie mi się wyjątkowo dobrze.I takim sposobem docieram do mostu prezydenta Mościckiego,gdzie robię dłuższy postój.Potem przyjeżdża kamiloslaw1987 i wspólnie jeździmy sobie po Puławach.Fajnie,jestem zadowolony,sam bym tyle nie zobaczył.Najbardziej frajdę zrobiły na mnie stacje kolejowe,nowy most i widoki z niego oraz tzw azoty.Fajowskie tereny są tam do kręcenie ,nie tak jak u nas.Jazdę ubogacaliśmy sobie dyskusjami na rozmaite tematy.Na ostatniej prostej kapeć wieczorową porą.Mało mnie szlak nie trafił,szybka zmiana dętki ,stacja benzynowa,do pawilonu i lulu.Nie odczuwałem na razie zmęczenia.Jednak jak bardzo się myliłem okazało się następnego dnia.
Dziękuję Ci kamiloslawie1987 za pokazanie Puław,za poświęcony czas,miłą atmosferę i wspólne kręcenie,sam bym tyle nie zobaczył.DZIĘKI WIELKIEW Puławach
© VSV83Mostostal Puławy
© VSV83Zapomniane stacje PKP-Puławy Drewniane
© VSV83Nad Wisłą w Puławach
© VSV83Stacja Pkp Puławy Chemia
© VSV83Z życia mojego miejsca noclegu
© VSV83
- DST 37.11km
- Czas 01:41
- VAVG 22.05km/h
- VMAX 34.90km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt DEMA VENTTO
- Aktywność Jazda na rowerze
Karkonosze-dzień 4-Powrót do domu
Wtorek, 7 września 2010 · dodano: 08.09.2010 | Komentarze 0
TRASA:
Piotrków Tryb-Tomaszów Maz
Z pociągu wysiadam o 04:12,ma pięc minut spóźnienia.Na Słowackiego żywej duszy,nie mija mnie żadne auto.W okolicy Zalewu Bugaj robi się cholernie zimno i mglisto.2-4 stopnie nie więcej.Temperatura odczuwalna o wiele niższa.Pomimo wiele szmatek jakie miałem na sobie,czułem jakbym jechał na golasa.Przejazd z Wierzei na Koło po ciemku to jak loteria czy wpadnę w jakąś dziurę czy nie.1-watowa lampka przednia sprawdziła się w trasie,może być.Po 6 rano wpadam zamarznięty do domu i choda pod kołderkę spod której nie wychodzę do jakiejś 11.
Tak oto zakończył się nieudany w zupełności wyjazd w Karkonosze.W takich warunkach przyszło mi wracać do domu
© VSV83